Tytuł: Oni.
"Ona musiała się zauroczyć
ale nie wiedziała jak to się potoczy
kiedy wyzna mu to prosto w oczy
lecz on jej to ułatwił
szepcząc jej do ucha słówka czułe
a potem składając na jej ustach pocałunek"
ale nie wiedziała jak to się potoczy
kiedy wyzna mu to prosto w oczy
lecz on jej to ułatwił
szepcząc jej do ucha słówka czułe
a potem składając na jej ustach pocałunek"
Nieświadoma losu który ją spotka leżała każdej nocy samotnie obwiniając siebie o wszystko co się stało. Brakło jej energii na cokolwiek, jedyne czego chciała to jego silnych ramion broniących ją przed wszystkim. Z oczu wydobywało się więcej łez,gdy pomyślała,że nie może.Nazajutrz obudziła się sama w wielkim domu,schodząc po schodach nie znalazła żadnej oznaki życia będącego w nim,przeszukując wszystkie pomieszczenia znalazła jedynie poplamiony kawałek kartki z napisem "Żegnaj". W tej chwili zrozumiała,że straciła jedyne wsparcie jakie miała,z łzami w oczach wbiegła po schodach a gdy zamknęła drzwi od pokoju momentalnie upadła tracąc dosłownie całą siłę jaką miała. Chciała już nie wstawać,zostać i płakać całymi dniami. Spędzić tak resztę życia,lecz w głowie powtarzała sobie,że musi być silna dla swojej mamy która od niej odeszła.Nie mogła jej zawieść,więc spróbowała odzyskać straconą energię. Postawiła obie ręce,podniosła się i oparła o szafę. Lekko podskoczyła żeby dosięgnąć do rączki od drzwiczek szafki i udało się jej. Wstała zgarniając wieszak z piękną asymetryczną jedwabistą kolorową sukienką. Nie minęła minuta a obolała szatynka była już przebrana, założyła beżowe koturny wyjęte z pudełka stojącego koło szafy,narzuciła swoją kremową torebkę i wyszła zamykając pokój na klucz. Spacerowała w ciepły dzień pustymi uliczkami,chciała uniknąć tłumu, widoku radosnych rodziców z dziećmi i kochających się par. Zazdrościła im,że ona nie
ma tak w życiu kolorowo i tak musi cierpieć. Rozmyślała nad swoim losem,co się stanie ,jak sobie poradzi. Chciała znaleźć swojego wymarzonego księcia na białym koniu z którym przetrwa najcięższe chwilę. Zatrzymała się przy barierce obserwując odpływające statki do innych krai. Wpatrywała się w piękno błękitnego oceanu, nawet nie zauważyła pożerającego ją wzrokiem chłopaka o idealnie ułożonych czekoladowych włosach i idealnych rysach twarzy. Stała wciąż zamyślona kiedy poczuła
ten ciepły przyjemny oddech na szyi,ten z jej snów, gdy tylko się odwróciła, on złapał ją za ręce patrząc jej głęboko w oczy. Dzieliło ich dosłownie kilka milimetrów,czuli jak oddychają,jak ich serca biją,lecz kiedy brązowooka zmniejszyła tą odległość , on znikł. To tylko wyobraźnia,marzenia które się nigdy nie spełnią wmówiła sobie i kontynuowała spacer idąc coraz szybszym krokiem. Dotarła do nieznanego jej miejsca , pięknego raju gdzie obsypywały ją płatki róż a niebo było całe różowe dzięki nadchodzącemu południu. Pod drzewem zauważyła zieloną ławkę na której się po sekundzie znajdowała. Obserwowała znów widok idealnie błękitnego oceanu,wstała z ławki usiadła tuż nad brzegiem śpiewając słowa zupełnie jej nieznane. Lo que hay en ti, no dejes ver
ma tak w życiu kolorowo i tak musi cierpieć. Rozmyślała nad swoim losem,co się stanie ,jak sobie poradzi. Chciała znaleźć swojego wymarzonego księcia na białym koniu z którym przetrwa najcięższe chwilę. Zatrzymała się przy barierce obserwując odpływające statki do innych krai. Wpatrywała się w piękno błękitnego oceanu, nawet nie zauważyła pożerającego ją wzrokiem chłopaka o idealnie ułożonych czekoladowych włosach i idealnych rysach twarzy. Stała wciąż zamyślona kiedy poczuła
Buena chica tu siempre debes ser
No has de abrir tu corazón
Pues ya se abrió
Libre soy, libre soy
No puedo ocultarlo más
Libre soy, libre soy
Libertad sin vuelta atras
Y firme así me quedo aquí
Libre soy, libre soy!
Ostatni raz przelewając wodę z ręki do ręki wstała. Postanowiła chwilowo opuścić raj ,ale kiedy wyszła ujrzała tylko piaszczystą drogę a wokół niej same lasy prowadzącą w jednym kierunku.Poszła,gdy wyszła znajdowała się na szerokim betonowym chodniku parku koło fontanny. Nie wiedzą gdzie ma się udać wyjęła mapę z torebki,wiatr niestety popsuł jej plany i rozwiewał jej mapę tak,że nic nie mogła z niej wyczytać. Uroczy szatyn przyglądał się jej z pięknym uśmiechem uwydatniającym jego kości policzkowe po drugiej stronie fontanny. Poszedł do niej od tyłu i złapał jej ręce. Po sekundzie przechylił je tak,że mapa była prosto i do odczytu.Dziewczyna nie chciała się odwracać,chciała czuć ten doskonały zapach,silne ramiona i ten oddech na jej szyi cały czas. W końcu chłopak puścił delikatnie jej dłonie i stanął koło dziewczyny nie odrywając od niej ani na chwili wzroku,kiedy Argentynka zwinęła mapę i stanęła na przeciwko jego,zapytał. - Powiesz mi,jak się
nazywa taka piękna dziewczyna? - Ukazując swój szereg białych zębów gdy podszedł odrobinę bliżej niej. - Co? Ja? V. V..Violetta - Wyjąkała szatynka zaczerwieniając się przy tym okropnie,jednak szatynowi się to podobało. - León. Miło mi,co robisz sama w tym parku? - Nie usłyszał odpowiedzi. Dziewczyna stała i nie mogła nic z siebie wykrztusić,zauroczyła się nim,ale bała się o tym mu powiedzieć. Znała go ledwo z dwie minuty,a już chciała spędzić z nim resztę życia. - Wiesz co? Niedaleko stąd jest moje ulubione miejsce. Może pójdziemy tam razem? - Brązowooka pokiwała tylko głową,a gdy zielonooki wystawił rękę w jej kierunku bez wahania ją złapała i szła z nim. Całą drogę się do siebie nie odzywali,unikali swojego wzroku. Nie wiedzieli jak ta druga osoba zareaguję. Bali się swoich uczuć,znali się jedyne marne pięć minut,a czuli jakby znali się dobre pięć lat,gdy dotarli na miejsce szatynka od razu się odezwała. - To tu. - Uśmiechnęła się z błyskiem w oczach,którego nigdy nie dostrzegła. Pociągnęła chłopaka za rękę bliżej oceanu. Zatrzymali się przy wielkim drzewie,nagle zielonooki obrócił ją delikatnie i przysunął bliżej siebie. Szepnął jej do ucha czułe "Nie potrzebny mi czas by zrozumieć,że Cię kocham" a na ustach czuły pocałunek złożył,gdy ustami się od siebie oderwali,czołami się stykali. Oddech drugiej osoby na sobie czuli,a pustka po stracie wszystkiego z oczu szatynki zniknęła. Oplotła swoje ręce na jego szyi ,zapomniała o tej złej chwili, kiedy ją wszyscy zostawili. Resztę dnia spędzili tutaj, tańcząc i śpiewając.Wodą chlapiąc się nawzajem,okazując miłość całą. I oto historia tej dwójki cała.
Strasznie dziękuję Ci za danie mi pierwszego miejsca :)
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda,że się spóźniłam i dopiero teraz tutaj zaglądam.
No ale mój internet jest taki podły ,że mi padł. Po prostu epoka lodowcowa ;__;
No cóż,nie wiem dlaczego wybrałaś mój OS na I miejsce ;o
Ale i tak się cieszę xD
Plus podziwiam za to,że wytrzymałaś do jego końca O.o
Xoxo,
Clary
(y)
OdpowiedzUsuń