Muzyka

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział XV - Kim jesteś ?

*Kilka dni później*

Violetta

Wciąż nie mogę w to uwierzyć. To już dziś. W tym własnie dniu zadebiutuję na scenie, nie jako Violetta Castillo uczennica Studia On Beat lecz jako Violetta Hernandez solowa piosenkarka. A co w tym wszystkim jest najlepsze ? Że będą przy mnie moi najbliżsi - tata z Angie, moje dwie najlepsze przyjaciółki czyli Fran i Cami razem z Maxim, mój stuknięty, lecz kochany kuzyn Federico ze swoją żoną Ludmiłą i oczywiście jedna z najważniejszych dla mnie osób ... D
- Violu schodź na dół bo spóźnisz się na swój własny koncert ! - krzyknął z dołu mój mąż. Tak to właśnie o nim myślałam. Jest dla mnie wszystkim, nie wiem co bym zrobiła bez jego pomocy, wsparcia, ogólnie bez niego ...
- Już schodzę, tylko skończę się szykować - zawołałam z pokoju, tak naprawdę już dawno byłam gotowa by wyjść. Teraz siedziałam na łóżku i przeglądałam mój stary album fotograficzny, a raczej stary album mojej mamy. Chciałabym by była w tym dniu przy mnie ... tata opowiadał mi o jej karierze ... każde kolejne wejście na scenę dawało jej większe szczęście od poprzedniego. Czuła się jak ryba w wodzie, to było jej powołaniem, jej pasją, jej życiem ... Nagle poczułam czyjś oddech na karku.
- Na pewno byłabym z ciebie dumna - usłyszałam w uchu melodyjny głos Diego. Odwróciłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Dziękuję - powiedziałam, a następnie znajdując się na jego rękach - Co ty robisz ? - zaczęłam się śmiać.
- Za wolno Ci jakoś szło to schodzenie na dół, więc Ci pomogę - uśmiechnął się do mnie szeroko i zaczął znosić ze schodów, a dotknęłam ziemi dopiero przed samochodem do którego potem wsiadłam i razem z Hiszpanem pojechaliśmy do teatru w którym miał odbyć się koncert.

Wszyscy już tam na nas czekali. Do sali przybywało coraz więcej osób. Serce zaczęło walić jak oszalałe, a moi przyjaciele będący na razie ze mną za kulisami próbowali mnie uspokoić.
W końcu wybiła ta godzina. Drzwi zamknięte, wszyscy są na miejscach, a moi towarzysze wrócili zająć normalne miejsca:
- Powodzenia - powiedział na koniec Diego lekko mnie całując, następnie znikając za kotarą. Wszystko było już gotowe. Czas na show !

Diament na którym stałam zaczął się podnosić przy czym mogłam zobaczyć rozżarzały tłum moich fanów w których wciąż nie wierzyłam. Stres który czułam wcześniej momentalnie znikł, robiłam to co kochałam najbardziej - śpiewałam.


Wiesz że się zmieniam 
kiedy tutaj jesteś. 
Czuje się inaczej 
Ponieważ mnie uszczęśliwiasz... 

Jak chcesz żebym cię kochała 
jeśli kocham cię a ty 
nie chcesz żebym cię kochała 
tak jak chcę cię kochać.


Po każdej piosence otrzymywałam minutową przerwę by znów wrócić do oszalałego tłumu w którym nie mogłam wypatrzyć mojego męża i reszty. 

Koncert powoli dobiegał końca, miałam zamiar śpiewać finałową piosenkę gdy nagle jeden z członków ekipy wniósł dwa krzesła na scenę, a drugi dwa statywy. Lekko się zdziwiłam, przecież tego nie było w planie. Na scenie pojawił się mój menadżer:
- Teraz czas na dodatkową piosenkę. Przywitajcie gromkimi brawami Diego ! - krzyknął i zbiegł ze sceny na której chwilę potem wbiegł mój mąż. Usiadłam na krześle, a on na przeciwko mnie z gitarą.
- Kocham Cię - szepnął i zaczęliśmy śpiewać nasz wspólny utwór



Tyle czasu chodząc z tobą. 
Pamiętam dzień w którym cię poznałam. 
Miłość we mnie urodziła się 
Twój uśmiech mnie nauczył 
Że za chmurami zawsze będzie słonce. 



Kiedy skończyliśmy śpiewać, razem wstaliśmy i ukłoniliśmy się. Nagle Diego podniósł mnie i pocałował na co wszyscy zaczęli klaskać. Byłam naprawdę szczęśliwa i z chęcią odwzajemniłam pocałunek. Została mi jeszcze jedna piosenka do zaśpiewania, więc mój ukochany zszedł ze sceny pożegnany brawami i wrócił do naszych znajomych.

Po zaśpiewaniu wszystkich piosenek zeszłam powoli ze sceny, żegnając się ze wszystkim słowami:
- Dziękuję wam wszystkim, do zobaczenia !
Trochę czasu musiało minąć zanim wszyscy opuszczą miejsce występu. Nie spodziewałam się nawet takich tłumów. Gdy wewnątrz zostałam tylko ja, ekipa i najbliżsi wróciłam na scenę i spojrzałam na pustą przestrzeń. Pomyśleć że parę minut temu było tu pełno nieznanych mi twarzy.
- Byłaś nieziemska ! - krzyczeli do mnie przyjaciele z końca sali idąc w moją stronę.
- Oj nie przesadzajcie - mówiłam podchodząc do krawędzi sceny.
Nagle potknęłam się o kabel ...
- Violetta ! - krzyknął Diego. Ostatnim moim widokiem był biegnący do mnie Hiszpan ...


Diego

Próbowałem ją ocucić w czasie gdy karetka była w drodze. Nie dawała żadnego znaku życia poza lekkim unoszeniem się klatki piersiowej. Cały się trząsłem z resztą tak samo jak dziewczyny. Fede i Maxi próbowali nas uspokoić, niestety na marne.
W końcu pogotowie przyjechało i bez zbędnych na ten czas pytań zawieźli ją do szpitalu. Od razu wsiedliśmy do auta Włoszki i ruszyliśmy za owym pojazdem.

Byliśmy już na miejscu i czekaliśmy na wyniki badań. Od razu zabrali ją na tomografię i rezonans magnetyczny. Same te nazwy przyprawiały mnie o ciarki. Czy naprawdę zwykły upadek ze sceny może być aż tak poważny ? Modliłem się by tak nie było. Wskazówki zegara zatrzymały się dla mnie w miejscu, chodziłem w tą i z powrotem nie wiedząc co myśleć, co zrobić ... Nareszcie doktor przyszedł do nas, a Violetta została zawieziona do sali.
- I co z nią ? - od razu spytałem. Lekarz spuścił głowę w dół i nic nie odpowiedział. Powtórzyłem pytanie głośniej.
- Najlepiej będzie jak pan sam zobaczy - powiedział cicho. Oznaczało to że na razie tylko ja jako jej małżonek mogę ją zobaczyć. Gdy tylko wszedłem do pokoju w którym leżała podbiegłem do niej, klękając przed łóżkiem i łapiąc za rękę.
- Violu ? - chciałem zwrócić jej uwagę. Ona momentalnie zabrała rękę i lekko odsunęła się - O co chodzi kochanie ? - spytałem.
- Kim jesteś ?

____________________________________________________

Dziś bez zbędnych ceregieli bo pewnie i tak tego co jest pod rozdziałem nie czyta xD

9 kom. - NEXT 

Ps. Wszystkim życzę udanych wakacji ! <3


//Mrs.Dominguez

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział XIV ~ Taniec

Diego

Gdy zebrani zaczęli rozchodzić się do aut z zamiarem udania się na wesele my zrobiliśmy to samo. Jechaliśmy za jednym z samochodów, a Federico przez całą drogę narzekał że jest głodny, nawet Ludmiła nie umiała go uspokoić. Jak na 21- latka wciąż zachowuje się jak dziecko. Jeśli za chwilę się nie przymknie to ja to ja mu w tym pomogę. Na szczęście lub nie szczęście uratowała go Violetta która zatrzymała samochód pod restauracja. Mimo tego że Włoch siedział na środku on jako pierwszy wydostał się z auta i poleciał przed siebie nie czekając na nas. Jak miło ... Chociaż nie dziwię mu się, jego spotkanie z fankami odwołano i musiał jednak wytrzymać bez Ludmiły te parę dni gdy ona była na pokazie w LA. Znając jego, pewnie przez te dni leżał na kanapie z gitarą i pudełkiem po pizzy - cały Federico. Objąłem Violettę w pasie i razem z resztą udaliśmy się w stronę gdzie pobiegł Castillo. Na nasze szczęście nikt nie powiedział facetowi który sprawdzał zaproszenia co Francesca zrobiła na ceremonii więc spokojnie weszła razem z nami.
Zaczęliśmy szukać karteczek z naszymi nazwiskami na talerzach. Okazało się że ja i Violetta byliśmy najbliżej Leona, zapowiada się ciekawie ... Jak dżentelmen odsunąłem Violi krzesło, następnie sam usiadłem obok niej zjeżdżając przy tym wzrokiem Leona. Federico już od dobry 5 minut wcinał smakołyki których z sekundy na sekundę ubywało z obrębu długości jego ręki. Ludmiła usiadła obok niego i śmiała się z niego potajemnie robiąc mu zdjęcia. Maxi i Camila siedzieli na środku stołu pomiędzy osobami których nawet nie kojarzyli, a Fran trafiła na miłą parkę która zamieniła się z nią miejscem dzięki czemu siedziała ona obok Violetty.

Wesele o dziwo mijało całkiem przyjemnie. Klimatyczna muzyka, dobry posiłek, wznoszenie toastu, parę gorących pocałunków aż w końcu przyszedł czas na taniec młodej pary, a gdy ten już dobiegł końca wszyscy zaczęli klaskać i również dołączyli do nich w tym ja i moja ukochana którą od razu zaprosiłem do tańca. Tańczyliśmy tak w rytmie muzyki, patrząc sobie głęboko w oczy i zapominając o Bożym świecie, tak dzieje się zawsze gdy tone w jej pięknych, ciemnych oczach. Oczywiście nic co piękne nie trwa wiecznie ktoś wybił mnie, a raczej nas z transu. Okazało się że był to Leon.
- Odbijany - powiedział z tym swoich uśmieszkiem już chciałem mu coś powiedzieć gdy Viola spojrzała na mnie i bez głośnie powiedział ,,Nie warto'', na znak że zrozumiałem puściłem jej oczko po czym znikła z nim w tłumię. Postanowiłem sprawdzić w tym czasie co dzieje się z naszymi przyjaciółmi: Fede wywijał na parkiecie ze swoja blondynką a w pewnym momencie podniósł ją ! Ja na jej miejscu byłbym się o swoje życie, ale jakby co to chyba każdy zna numer na pogotowie, biedna Lu ... Czasem jak tak o niej myślę nie mogę uwierzyć, co ten czas robi z człowiekiem. Cztery lata temu zwrócił bym się do niej hmmm coś w typie ,,pusta blondynka'' bądź gorzej, a teraz ? Jednak miłość potrafi zmienić człowieka i obrócić jego świat o 180 stopni co w tym przypadku zrobił Federico z dawną Panią Ferro. Fran tańczyła z jakimś facetem ... nie wnikałem, w końcu to wesele, a Maxi'ego i Camilę gdzieś wcięło. Tak sobie stałem i myślałem, popijając wytrawne wino gdy coś mnie olśniło. Gdzie ten idiota zniknął z moją żoną ! Odstawiłem kieliszek na stół i zacząłem przemierzać salę w poszukiwaniu pana młodego który ukradł mi mój skarb.


Violetta

- Nie powinieneś wrócić do swojej świeżo upieczonej żony ? - spytałam próbując się od niego odkleić.
- Spokojnie, przecież to weselę. Mogę tańczyć z kim chcę, nie ma ograniczenia do jednej osoby - uśmiechnął się. A ja w końcu mu się wyrwałam:
- To ja pójdę poszukać teraz mojego męża - powiedziałam, wtedy on chwycił mnie za nadgarstek przyciągając do siebie. Na szczęście nie trwała to długo ponieważ zjawił się mój wybawca który odepchnął Leona prawie go przy tym wywracając ze słowami:
- Odbijany - podarował mu sztuczny uśmiech i tanecznym krokiem oddaliliśmy się od niego. Zaczęłam się śmiać, a on razem ze mną. Wiedziałam że Diego potrafi być zazdrosny, ale nie że aż tak.
- Zazdrosny ? - spytałam z uśmiechem.
- A jak powiem że tak to dasz mi całusa ? - odpowiedział pytaniem po którym wpiłam się w jego usta.
Lekko się od siebie oddaliliśmy mając wciąż zamknięte oczy, podniosłam wzrok by w nie spojrzeć.
- Zadowolony ?
- Bardzo - opowiedział ukazując swoje białe zęby. Nagle podbiegła do nas Francesca z wiadomością że zamówiła już taksówkę i wraca. Oboje spytaliśmy się co jest powodem jej wyjścia. Okazało się że rodzice Włoszki gdzieś wychodzą i nie mogą już zajmować się Bellą. Zaproponowałam że ja mogę ją odwieźć, lecz ona odmówiła, nie chciała nam psuć zabawy, a poza tym zamówiła już dla siebie transport. Pożegnała się z nami i zaczęła szukać reszty która gdzieś kręciła się na parkiecie.

Wybiła 1:00, już dawno po oczepinach, a goście powoli się rozchodzili. Razem z Diego i resztą postanowiliśmy uczynić to samo. Nie piłam za wiele bym mogła usiąść za kółko. Wszyscy podeszliśmy na koniec do młodej pary.
- My się zbieramy - zaczęłam.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, wytrwałości - zaczął mówić obojętnie formułkę Hiszpan.
- Dziękujemy - odpowiedział za nich dwoje Leon. Pożegnaliśmy się z nimi i ruszyliśmy w stronę auta.
W drodze nie obyło się bez rozmowy na temat związku zawartego przez Leona i Larę. Fede jak zawsze musiał coś dowalić:
- Pewnie jest z nią tylko dla seksu - powiedział śmiejąc się, na co my również zaczęliśmy się śmiać.
Odwiozłam wszystkich do domu, po czym sama z Diego wróciłam do naszego domu.
Gdy wyszłam z samochodu udaliśmy się do drzwi, nagle on wziął mnie na ręce.
- Co ty wyprawiasz ?
- Pamiętasz jak 3 lata temu przenosiłem Cię przez próg tego mieszkania ? - uśmiechną się i nie czekając na odpowiedź wniósł mnie tak do środka.
- Idę się kąpać, więc trochę sobie poczekasz - powiedziałam całując jego policzek i udając się na schody. On chwycił mój nadgarstek by mnie zatrzymać.
- Też chciałem - odrzekł udając smutnego.
- To sobie poczekasz - zaśmiałam się.
- Wiesz co ... mam lepszy pomysł - odpowiedział.

- Jesteś okropny - zaśmiałam się chlapiąc go wodą.
- Za to mnie kochasz - powiedział wycierając twarz.
Czasem zastanawiam się czemu ja mu tak łatwo ulegam. Ale co poradzić skoro z sekundy na sekundę, z minuty na minutę, z godziny na godzinę, z dnia na dzień kocham go coraz bardziej ?
- O czym tak myślisz ? - zapytał, chyba na chwilę odpłynęłam.
- O niczym - odpowiedziałam i chciałam wyjść z wanny lecz on pociągnął mnie na siebie.
- A więc o czym ? - zapytał śmiejąc się.
- O tobie - uśmiechnęłam się odwracając w jego stronę - A teraz pozwolisz mi wyjść ? Bo inaczej zasnę tutaj - zaśmiałam się.
- A co nie wygodnie Ci ? - również się zaśmiał.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez ok. 10 minut, aż w końcu Diego zrobił się śpiący i również postanowił wyjść. Szkoda że wcześniej się mnie nie posłuchał. Ubrał swoje spodenki od piżamy, a ja założyłam lekką koszulę nocną którą Hiszpan uwielbiał.
Po niespełna 20 minutach zasnęliśmy w naszej aksamitnej, białej posieli wtuleni w siebie.


______________________________________________

A cóż to ? Pierwszy rozdział który mi samej się podobał ? :o 
Tak, tak tu nie ma ściemy xD Chociaż ... podoba mi się tylko początek który uwaga ... pisałam po 2:00 w nocy :D Jednak to prawda że najlepiej się pisze kiedy jest wieczór :3 Szkoda tylko że nie skończyłam go wtedy pisać, to może cały by mi się podobał xD Ach te moje problemy ;-;

Tak jak chciała większość z was wracam do pisania w 1 osobie, już wcześniej miałam zamiar wrócić do tego, bo jednak tak mi lepiej, wygodniej i przyjemniej ^^

A wam jak się podobał ? *-*

8 kom. - NEXT

//Mrs.Dominguez

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział XIII ~ Kocham Cię

*Kilka dni później, lotnisko*


- Będziemy bardzo tęsknić - łza spłynęła Włoszce po policzku. Marco szybko ją starł.
- Ja również, nie wiem jak przeżyje bez dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu - pogłaskał Belle po główce, a ona się uśmiechnęła. Violetta stała z boku i przyglądała się wszystkiemu, była wdzięczna przyjaciółce że przy niej była.
- Do zobaczenia - powiedziała i skierowała się w stronę Violi razem z Bellą - Przytrzymasz ją ? - spytała, a ona skinęła głową - Marco ! - zawołała by się odwrócił i pobiegłem w jego stronę rzucając się na niego.
Pocałował ją, a ona odwzajemniła pocałunek.
- Kocham Cię - powiedzieli oboje w tym samym momencie. Z niechęcią oddalili się od siebie i ruszyli w przeciwne strony. Dziewczynie spłynęła łza po policzku. Była już przy swojej przyjaciółce i córce którą znów wzięła na ręce.
- Nie smuć się kochana, czas szybko zleci - próbowała ją pocieszyć Violetta.
- Dziękuję że ze mną byłaś - odpowiedziała.
- Od tego są przyjaciele, prawda ? A teraz chodź trzeba się przygotować na ślub tego ... - przypomniała sobie że jest z nimi dziecko - Verdas'a - dokończyła, a następnie wszystkie ruszyły do auta Hernandez'owej.


*Dom Hernandez'ów*

Chociaż jeden dzień spokoju ~ myślała Violetta, szykując się do śluby. Mimo że był to dość ważny dzień, bo przecież śluby nie są co chwilę, miała radość z szykowania się na niego. Bez fanów, bez fotoreporterów, bez stresu. Znów mogła byś po prostu zwykłą Violettą.
- Violu wyglądasz naprawdę ślicznie, nie musisz już nic poprawiać - zawołał z dołu do żony Diego.
- Na pewno ? A może zmienię sukienkę na tą niebieską ? - podeszła do niego bliżej zadając pytanie.
Pocałował ją na znak że nic nie musi w sobie zmieniać.
- I tak już jesteś piękna, chociaż nie wiem czemu tak się stroimy na wesele tego ...
- Ciii - przerwała mu - Wiem że go nie lubisz, ja też, ale jednak kiedyś był on naszym przyjacielem, poza tym jest jeszcze Lara która pewnie o niczym nie wie - powiedziała brunetka.
- No dobrze, ale jeśli będzie tylko czegoś próbował, to będę mógł mu coś zrobić, prawda ? - uśmiechnął się szeroko Hiszpan.
- No dobrze - zaśmiała się dziewczyna. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Oboje domyślili się że to ich przyjaciele po nich przyjechali, okazało się że mają rację gdy tylko otworzyli drzwi. Zamknęli za sobą mieszkanie na klucz i usiedli obok siebie w dużym aucie i ruszyli w stronę wyznaczonego na ślub miejsca.


Leon i Lara byli już gotowi do ceremonii, brakowało jedynie reszty gości i ... muzyków ! Okazało się że jeden z nich się rozchorował dlatego i drugi nie przyjdzie. Nie wiedzieli co zrobić, gdy nagle z samochodu wysiadł Diego z Violettą. Leon zastanawiał się czy Lara naprawdę chcę to zrobić.
Zrobiła to, podeszła do nich i poprosiła by zaśpiewali coś podczas jej drogi w stronę ołtarza. Hernandez'owie wymienili pomiędzy sobą znaczące spojrzenia, aż w końcu się zgodzili. Hiszpan wraz z żoną wszedł na małą scenę i chwycił gitarę, a Argentynka ustawiła sobie mikrofon na odpowiedniej wysokości.
Dostali sygnał by zacząć.

Teraz wiem, że ta ziemia jest niebem 
Kocham cię, kocham cię 
Że w twych ramionach już się nie boję 
Kocham cię, kocham cię 
Że już tęsknię ta twoimi oczami, 
Wierzę ci, wierzę ci 
Że też tęsknisz, że zadzwonisz. 
Wierzę ci, wierzę ci


Gdy skończyli śpiewać, przyszła Pani Verdas stanęła przy swoim narzeczonym i tak oto zaczęła się ceremonia. 
Wszystko przebiegało jak po maśle, parę łez wzruszeń, nutka humoru aż w końcu przyszedł czas na pytanie do zebranych gości ,,Czy ktoś z tu obecnych jest przeciwny zawarciu tego związku małżeńskiego ? '' Nikt się nie odezwał, kapłan chciał zacząć mówić dalej aż ktoś krzyknął:
- Ja ! - okazało się że była to Francesca.
- Fran co ty robisz ? - spytała siedząca obok niej Violetta.
- Dobrze wiesz co - odpowiedziała - Wiesz że twój ,,mąż'' wciąż kocha moją przyjaciółkę ? I chcesz być z kimś takim ?! - zawołała w jej stronę. 
- To nie prawda - bronił się Verdas - Laro musisz mi uwierzyć.
- Wierzę, a ty Fran idź stąd - rozkazała.
- Z chęcią - odpowiedziała dziewczyna i wyszła, a za nią wszyscy jej przyjaciele, przecież nie mogli pozwolić jej by wyszła sama, od zawsze trzymali się razem. 
- Czemu to zrobiłaś ? - zaczęli ją wszyscy pytać.
- A co ? Wy też jesteście przeciwko mnie ? Chciałam chociaż spróbować, przecież nie możemy tego tak zostawić - broniła się Tavelli.
- Nie jesteśmy przeciwko tobie, przecież on jest nic nie warty, a skoro sobie znalazł taką co mu we wszystko wierzy to możemy jej tylko współczuć - powiedział Maxi obejmując Camilę. 
- Ale - zaczęła dziewczyna, ale wszyscy jej przerwali, popatrzyli potem na siebie i zaczęli się śmiać nie wiedząc z jakiego powodu.
- Ale na wesele by się najeść pójdziemy co nie ? - zapytał Federico który trzymał za rękę Ludmiłę.
- A ten tylko o tym - powiedziała Violetta, po czym wszyscy znów zaczęli się śmiać. W końcu ktoś spytał czy ktokolwiek wie gdzie miało się odbyć wesele, niestety nikt z nich nie pamiętał, więc poczekali aż ceremonia zaślubin się skończy i pojadą za resztą gości na miejsce.


______________________________________

Taki średni rozdział dla moich czytelników <3
Tak mogłam go wczoraj dodać, ale nie chciałam byście tak szybko go mieli w czasie gdy ja nie mam kolejnego napisanego (chociaż teraz tez nie mam xD)

A teraz tak szczerze, walcie prosto z mostu: lepiej pisać w 3 os. czy w 1 ? Bo mam problem jak lepiej ;-;

Mam nadzieję że chociaż trochę wam się rozdział spodobał :)

7 kom - NEXT

/Mrs.Dominguez

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział XII ~ Wiadomość

~ Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, bez was by mnie tu nie było :* ~ 

*Parę dni później*

Violetta wróciła do pełni zdrowia, a jej mąż tak jak obiecał lekarzowi pilnuję ją by systematycznie przyjmowała insulinę. A co z Leonem ? Niedawno dostali oboje zaproszenie od niego i Lary na ceremonię zaślubin. Na początku długo zastanawiali się nad przyjściem na ową imprezę, ale w końcu zadzwonili do nich dwa dni później i potwierdzili swoją obecność. A co z płytą Violetty ? Już od paru dni góruje na listach przebojów z czego ona jak i jej przyjaciele bardzo się cieszą. Pani Hernandez niestety przez swoje problemy zdrowotne nie mogła dać wywiadów dotyczących jej debiutanckiej płyty oraz koncertu który by ją promował. Na szczęście wszystko została przełożone, akurat na parę dni po ślubie.

Był dziś piękny słoneczny dzień, Diego zaprosił wszystkich najbliższych przyjaciół do ich domu by uczcić powrót Violi do zdrowia jak i ważny moment w jej karierze którym była wczorajsza wiadomość o której ona sama opowie im dziś na grillu.


*Dom Hernendez'ów*

Gdy wszyscy się zebrali w domu Hernandez'ów mężczyźni od razu udali się do ogrodu by rozpalić grill, a dziewczyny zaczęły przenosić jedzenie, picie i smakołyki z kuchni do ogródka. Nie obyło się bez śmiechu, przyjacielskich sprzeczek i rozlanych napojów. Kiedy wszystko było gotowe, dziewczyny poszły się ogarnąć do łazienki, a chłopcy ogarnęli nagłośnienie. Federico jako pierwszy zwrócił uwagę na leżącą obok stereo płytę swojej kuzynki. Zaczął czytać na głos.


1. Hoy somos mas
2. En mi mundo
3. Te creo
4. Veo veo
5. Tienes el talento
6. Habla si puedes
7. Como quieres
8. Mi mejor momento
9. Libre soy
10. Nuestro camino (duet)


- Kurczę teraz można zauważyć, że nie wyszła tu jak ona, jakoś tak ładnie - zaśmiał się Castillo i nagle dostał poduszką w głowę - Ała, kto to ? - spojrzał w górę i okazało się że była to Violetta która własnie razem z przyjaciółkami wyszła z łazienki.
- Dzięki Fede, jak zawsze jesteśmy bardzo miły - mówiła schodząc na dół.
- Wiem - zaśmiał się - Wiesz że Cię kocham kuzyneczko - powiedział przytulając ją.
- Tak wiem - odpowiedziała.
- Dobra koniec gadania, chodźcie bo mięso się spali - zawołał Maxi, po czym wszyscy wyszli do ogródka by skosztować pieczonego mięsa robionego przez Ponte.
Jedli, śmiali się, tańczyli i śpiewali. Każdy był w bardzo dobrym nastroju. W końcu Camila zapytała co to za wiadomość którą wczoraj otrzymała Violetta. Okazało się że jej albumowa piosenka Hoy somos mas jest na pierwszym miejscu w top 5 w trzech stacjach radiowych jak i dwóch kanałach telewizyjnych, dlatego też ona jak i jej producenci postanowili nagrać teledysk w którym mogą wystąpić jej przyjaciele. Federico i Maxi podnieśli Violę do góry i zaczęli nią podrzucaj, a reszta klaskała i bardzo się cieszyła. Wszyscy zgodzili się na udział w teledysku i już nie mogli się doczekać pracy nad nim.

Dzień powoli się kończył, słońce zachodziło, a jutro trzeba było wstać do pracy. Jakby tu zakończyć ten dzień ? ~ myśleli wszyscy.
- To może nasze gołąbeczki zaśpiewają swój duet z płyty ? - zaproponowała Ludmiła - Kto jest za ? - spytała, a na to wszyscy podnieśli rękę. Diego wstał od stołu i wyciągnął rękę w stronę swojej żony. Chwyciła ją, usiedli na małym podwyższeniu, Hiszpan wziął gitarę i zaczęli śpiewać.


Chcę patrzeć na ciebie 
Chcę śnić o tobie 
Przeżyć z tobą każdą chwilę 
Chcę cię przytulić 
Chcę cię pocałować 
Chcę cię mieć blisko mnie. 
Przecież miłość jest tym co czuję. 
Jesteś wszystkim dla mnie.



Tak oto zakończył się cudowny, piękny i pełen emocji dzień.


__________________________________

Wo,wo,wo czyżby wena powróciła ? 
Hmmm bardzo możliwe, więc lepiej módlcie się by mi nie przeszło xD
Pewnie niektórzy z was zauważyli pewną zmianę i teraz myślą, ,,ej a gdzie jest napisane jaką osobą jest ? '' ,,wtf jak ona to napisała ?'' Uwaga teraz odpowiem na nurtujące was pytania: od teraz będę pisać w trzeciej osobie ,,wow serio ? nie domyśliłam/łem się :o '' To teraz sobie powiedzieliście ? Pewnie tak xD
Ale dla tych co tak nie myśleli to już wiedzą o co chodzi ;)

To tak: wena wróciła, rozdział napisany, będę pisać w trzeciej osobie pozostało mi jeszcze jedna rzecz do napisania ... jestem głupia xD Czemu ? Czas na historię życia:
Pisze sobie rozdział, wszystko ładnie pięknie, a tu nagle sobie myślę ... ale mogłabym coś wcisnąć wcześniej ... i tak oto powstał rozdział XIII a nie XII który teraz czytaliście xD Ciekawa kolejność, prawda ? xD
Ale i tak mnie kochacie ... prawda ? ;-;

To na dobry początek, od mojego powrotu:

5 kom - NEXT

//Mrs.Dominguez

niedziela, 15 czerwca 2014

Wróciłam + zmiany

Pierwsza i najważniejsza rzecz ... WRÓCIŁAM <3

Ktoś tu się cieszę ? No ja mam nadzieję xD
Koniec smutku, koniec użalania się nad sobą, oto powróciła stara/nowa Aleksandra Dominguez :D
Rok szkolny dobiega końca, a ja zanudzam się w domu na śmierć, więc czemu nie spróbować zrobić czegoś pożytecznego i miłego dla niektórych z was ? :3
Tylko módlcie się by mi tak zostało xD

Coś się zmieniło ... zauważyliście co ? Nie ? A to ja będę miła i wam powiem xD
A więc prolog, rozdział I i II nowego opowiadania które tu zaczęłam został usunięty. Pewnie myślicie co to zmienia uwaga .... powraca tamta historia ! <3 Tak wiem, pewnie to nic fascynującego i pewnie nikt z was się nie cieszy ale dla mnie ma to ogromną wartość ponieważ to moje pierwsze opowiadanie ... matko ale ja jestem sentymentalna xD ;-; A wiec będzie mi miło jak podzielicie ze mną ten entuzjazm coś w stylu ,, Jej powróciła tamta historia ! '' ,,Ale się cieszę, tamta była najlepsza ! ''' Czy coś w tym stylu xD
Ale ja się zrobiłam zabawna i pewna siebie, co nie ? xD Ale chyba to lepiej, prawda ? ;-;

Dobra wszystko wytłumaczyłam, wy pewnie skaczecie z radości że wróciłam, to co ja jeszcze mogę napisać ? Wyczekujcie rozdziału XII drugiego sezonu mojego pierwszego opowiadania o Dielettcie ! <3



// Mrs.Dominguez