Muzyka

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział XXXVII ~ Nie mogłem

*Szpital*

Diego
- Mam też dla was złą wiadomość - zaczął doktor.
- Jaką ?! - spytaliśmy zdenerwowani.
- Czy wiedzieliście że wasza przyjaciółka ma cukrzycę ?
Kiedy to usłyszałem cały świat runął mi przed oczami. Moi przyjaciele musieli to zauważyć ponieważ pomogli mi usiąść, a Leon podał mi wodę, miło z jego strony.
Doktor klękną przede mną:
- Spokojnie, proszę się uspokoić. Może ktoś pomoże Panu dojść do domu ...
- Nie ! Nie ruszę się stąd dopóki nie zobaczę mojej dziewczyny !
- Diego ... - zaczęła Camila, no tak znów podniosłem głos.
- Przepraszam, jestem po prostu
- Zdenerwowany - dokończył za mnie lekarz.
- Tak, może nam Pan coś więcej powiedzieć ? Cukrzyca ? Czy jest bardzo źle ?
- Tak na prawdę stwierdziliśmy to przypadkowo
- Jak to przypadkowo ? - zapytał Maxi.
- Musieliśmy jej zrobić rutynowe badania w tym pobranie krwi, dzięki któremu stwierdziliśmy cukrzycę, ale musimy jeszcze przeprowadzić dokładniejsze pytania by stwierdzić w jakim stopniu zaawansowania jest. Nie zauważyliście może u niej ostatnio czegoś dziwnego ? - spojrzał na wszystkich. Tak naprawdę tylko ja widziałem co się z nią dzieję, ale nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
- Przepraszam - wstałem i wyszedłem ze szpitala.

Francesca
Chciałam za nim pójść ale Marco złapał mnie za ramię:
- Fran, zostaw go. Sam musi to wszystko sobie ułożyć w głowie.
- Oby dał radę - po moich słowach zaczęliśmy jeszcze rozmawiać z lekarzem.

*Park*

Diego
Po dłuższym pałętaniu się po parku, usiadłem na schodach. Schodach z których widziałem ławkę na której opowiedziałem jej o życiu w Hiszpanii, drzewo przy którym usiedliśmy i zaśpiewałem jej Yo soy Asi, z oddali widziałem miejsce gdzie na siebie wpadliśmy w pierwszy dzień szkoły. Siedziałem na schodach z których spadła Violetta, a ja zaniosłem ją do szpitala, szpitala w którym teraz leżała. 
Myślałem o wszystkich naszych wspólnie spędzonych chwilach: jak przez przypadek się spotkaliśmy gdy byłem pierwszy raz w Studio, jak niechcący na nią wpadłem po drodze w pierwszy dzień szkoły, kiedy ją nosiłem na barana, kiedy poszliśmy razem do chińskiej restauracji po naszym pierwszym pocałunku. 
To wszystko miało by pójść w niepamięć, gdyby ona ... Nie ! Nie mogę o tym myśleć. 
Ale i tak cały czas przechodzi mi to przez myśl ... tak bardzo ją kocham. 
Nagle łza spłynęła mi po policzku, normalnie starałby mi ją Violetta, teraz niestety musiałem sobie poradzić sam, ale nie mogłem. Dałem się ponieść emocją. 
Byłem zrozpaczony, przez myśli przechodziły mi same złe scenariusze. Po jakiś 15 minutach płaczu nagle w głowie zapaliło mi się światło i usłyszałem dwa słowa wypowiedziane kiedyś przeze mnie ,,Moja Viola''. Przecież ja teraz powinienem być przy niej, wspierać ją a ja tu siedzę. Musze do niej lecieć.

*Szpital*

Francesca
- Bez względy na wszystko, będziemy z tobą, rozumiesz ? 
- Dziękuję - powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Violu, na pewno niedługo przyjdzie. On na prawdę się przejął - wtrąciła Cami z którą weszłam do pokoju w którym leżała nasza przyjaciółka.
- Mam nadzieję, ale jest jeszcze inna sprawa ... jego urodziny.
- No tak, jeśli chcesz my możemy się wszystkim zająć reszta tez pomoże, wiem ze chcesz by było to jego najlepsze urodziny.
- Tak właściwie mam już wszystko przemyślane i rozplanowane. Mogłybyście pójść do mnie do domu ? W moim pokoju w pierwszej szufladzie w biurku będzie leżeć koperta z napisem ,,Diego'' ...
- Okej wszystko jasne - przerwałyśmy jej. Właśnie miałyśmy wychodzić kiedy nas zawołała
- Dziewczyny ! Jeśli byście mogły otwórzcie też drugą kopertę z napisem ,,Tajne'' i wykonajcie wszystko co tam jest, będę wam bardzo wdzięczna. 
- Nie ma sprawy Violu - odpowiedziałem.
- Tylko tej drugiej koperty nie pokazujcie nikomu, dobrze ? Tylko wy.
- Nie ma sprawy, wszystkim się zajmiemy. Odpoczywaj - odparła Camila, po czym wyszłyśmy z pokoju i zamknęłyśmy drzwi zostawiając Violę samą.

Przed salą czekała na nas reszta naszych przyjaciół:
- Jak się trzyma ? - spytał Federico.
- Możemy do niej wejść ? - spytał Leon.
- Chyba będzie lepiej jeśli damy jej się przespać, niech odpocznie. A czy ktoś zadzwonił już do jej taty ? - spytała Camila.
- Tak, już dawno, jest gdzieś poza miastem i postara się przyjechać jak najszybciej - odpowiedział Maxi.
- A ktoś wie co z Diego ? - spytałam.
W tej chwili ktoś wszedł na piętro na którym się znajdowaliśmy ...

Diego
W końcu dotarłem. To było pierwsze piętro. Po drodze spotkałem lekarza który zanim wyszedłem pytał czy nie zauważyliśmy ostatnio u Violetty czegoś dziwnego, opowiedziałem mu wszystko co działo się w minionym tygodniu.
Wszedłem na górę, spojrzenia moich przyjaciół momentalnie powędrowały na mnie. Podszedłem do nich bliżej.
- Przepraszam was wszystkich, mogę wejść do Violi ? - spytałem od razu.
- Tak, tylko uważaj bo może już spać - odezwała się jako pierwsza Francesca.
- Dzięki - otworzyłem lekko drzwi od pomieszczenia w którym znajdowała się Viola.
- Diego ... - zaczęła Cami.
- Tak ? - odwróciłem się w jej stronę.
- Jeśli chcesz mzoęmy na Ciebie poczekać.
-  Nie musicie, serio. Idźcie już do domów i odpocznijcie. Ja poczekam z nią aż jej tata przyjedzie, bo ktoś go powiadomił, tak ?
- Tak, tak. Dobra to my idziemy, trzymaj się i ucałuj od nas Violette - powiedział Fede.
- Pewnie, do zobaczenia - powiedziałem i po cichu wszedłem do pokoju.
Fran miała rację, Viola spała. Podszedłem bliżej jej łóżka i usiadłem na fotelu obok. Przyglądałem się jej.
Była taka blada, podczepiona pod kroplówkę, zamknięta w krainie snów, a ja jako jej książę musiałem czuwać nad jej spokojnym snem. Chwyciłem ją delikatnie za rękę jeszcze się jej przyglądając. Po pewnym czasie patrząc tak na nią i mając w ręce jej zimną dłoń ... zasnąłem.

*Godzinę później*

Violetta
Sen:
- Przed państwem, Violetta Castillo ! -przedstawił mnie prowadzący koncertu charytatywnego na którym miałam być główną atrakcją. 
- Witaj Buenos Aires ! Jak się bawicie ? ! - krzyknęłam w stronę publiczności a oni odpowiedzieli mi głośnymi okrzykami.
Zaczęłam śpiewać:
Dime lo que quieras 
y no me hagas llorar 
No! Juegues conmigo 
me haaaa..... 
Muzyka wciąż leciała a ja nie mogłam wydać z siebie ani słowa. Próbowałam z całych śnił lecz nie mogłam. W końcu zatrzymali muzykę, a ja zostałam wybuczana i uciekłam ze sceny.
Za kulisami stał Diego do którego od razu podbiegłam się przytulić. Ten jednak mnie odepchnął.
- Coś się stało ? - ledwo wydusiłam to z siebie.
- Violetta, proszę cię ja niby miałabym być z taką osobą która została pośmiewiskiem i straciła głos ? Jeszcze jesteś chora. Z nami koniec - odpowiedział.
Chciałam coś odpowiedzieć, przecież on taki nie był, nie mógł mnie od tak zostawić. Nagle zniknął, wszystko zniknęło a ja zostałam sama. W czarnej pustce. Zaczęłam płakać, łzy zaczęły wylewać się ze mnie strumieniami. 
- Violatta - usłyszałam czyiś głos. Lecz wciąż płakałam będą sama nie wiadomo gdzie.
- Violetta - usłyszałam znów ten sam głos który powiedział moje imię głośniej niż za pierwszym razem.
- Violetta obudź się !.

Zerwałam się z łóżka ze łzami w oczach. Spojrzałam na Diego siedzącego obok mnie i trzymającego moją rękę. Od razu się na niego rzuciłam co wywołało u mnie jeszcze większy płacz. 
On nic nie powiedziałam, nie musiała ... sama jego obecność, jego dotyk i zapach sprawiały że czułam się bezpiecznie. Ty uwielbiałam i ceniłam w naszym związku: rozumieliśmy się bez słów. Wiedziała kiedy coś powiedzieć a kiedy zachować ciszę.
Przez 15 minut wypłakiwałam się w jego ramię, a jemu nie sprawiało to żadnego problemu, nadal była cisza.
On głaskał mnie delikatnie po głowie w geście bym się uspokoiła. W końcu zaczęłam powoli się od niego odsuwać łapiąc go za rękę.
Patrzyłam w jego piękne ciemne oczy, pierwszy się odezwał:
- Przepraszam.
- Za co ? - spytałam gdy ten starł łzę z mojego policzka.
- Za to że mnie przy tobie nie było, jak skończony idiota wyszedłem stąd, to na pewno przeze mnie teraz pła...
- Nie - przerwałam mu - Wiedziałam że wrócisz, rozumiem Cię, dziewczyny mi powiedziały jak zareagowałeś na wieść że mam ... że jestem chora. Zrobiłabym to samo.
- Co Ci się śniło ? - zapytał.
- Koszmar, ale ... nie istotny. Ciesze się że tu jesteś - musnęłam jego wargi.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam.
- Czy lekarze zrobili już badania ? Powiedzieli coś więcej ?
- Jeśli chodzi o moje gardło, to już wszystko wiesz. Jeśli chodzi o to drugie ...
- Tak ? - spytał.
- Na szczęście jest to cukrzyca pierwszego stopnia, jeśli będę przyjmowała leki zgodnie z zaleceniami i stosowała dietę mogę z tym żyć i właściwie w niczym nie będziemy mi to przeszkadzać. Po prostu muszę na siebie uważają - mówiłam to z lekkim uśmiechem na twarzy który również pojawił się u Diego.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - krzyknął i mocno mnie przytulił.
- Diego, zaraz będziemy mieć gorszy problem jak mnie udusisz - powiedziałam śmiejąc się.
- No dobra, dobra. Po prostu się cieszę i cieszy mnie to że dałem radę Cię rozweselić - wtedy drzwi od pokoju otworzyły się i do sali wszedł mój tata.
- Cześć tato - przywitałam go w wejściu.
- To ja zostawię was samych - powiedział mój chłopak wstając z krzesła i udając się za drzwi.
- Kochanie - zaczął tata całując mnie w policzek -  Lekarze mi już wszystko powiedzieli, strasznie mi przykro, gdybym wcześniej coś zauważył.
- Nic nie szkodzi tatusiu.
- A jak ty się teraz czujesz ? Właśnie, a jak na koncercie ? Opowiadaj wszystko.

____________________________________________________________

W końcu skończyłam ! Kto się cieszy ?

Może przejdźmy do pytania: Jak wam się podobał rozdział ? + Wiem że trochę smutny, ale mini happy end jest, co nie ? :D

Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy
Uśmiech na mojej twarzy ? - Szybciej dodany rozdział :D

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział XXXVI ~ Występ/ Niespodziewana wiadomość

/Tydzień później/

*Dom Violetty*

Violetta
Przez ostatni tydzień miałam wiele na głowie: przygotowanie 18 urodzin Diego, próby do dzisiejszego występu. To na pewno przez to jestem osłabiona. Od dnia w którym prawie zemdlałam ale na szczęście złapał mnie mój chłopak, zaczęło się to powtarzać, nabrałam dużego pragnienia ... Diego mówi mi bym poszła do lekarza, ponieważ to nie jest normalne, wcześniej tak nie miałam. Ja uważam że to właśnie przez przepracowanie, tak to na pewno przez to. Czas przygotować się do wyjścia, już za dwie godziny nasz występ.

*Dom Diego*

Diego
Zaczynam się coraz bardziej martwić o Violą, czemu ona nie pozwoli sobie pomóc ? Chcę ją tylko zabrać na badania. Myślałem że to lekkie omdlenie będzie jednorazowe, a jednak ... zaczęło się powtarzać ! Bałem się zostawić ją samą.
- Diego ! Wychodź już bo się spóźnisz ! - krzyknęła do mnie mama z dołu.
- Już idę ! - odkrzyknąłem chwytając torbę w rękę. Zanim wyszedłem pocałowałem mamę w policzek i wyszedłem kierując się w stronę domu Violi.

*Teatr*

Ludmiła
- Pablo, czyli każdy ma swoją podpisaną butelkę ? - spytałam zaciekawiona.
- Tak, wpadliśmy na taki pomysł, żeby nie myliły wam się napoję. Widzisz na tamtym jest napis Ludmiła, czyli to twoja - odpowiedział.
- Dzięki, widzę - powiedziałam, ale to nie mojej butelki teraz szukam. Vi...Viol... mam ! Violetta. Parę kropelek i będzie pięknie.

Violetta
W końcu doszliśmy na miejsce, oczywiście przez całą drogę Diego męczył mnie wizytą u lekarza, której ja nie chciałam.
Od razu po wejściu do teatru udaliśmy się do swoich garderób by przygotować się do pierwszych piosenek.

- I jak gotowi ? - zapytał nas podekscytowany Pablo.
- Tak ! - krzyknęliśmy wszyscy.
- Pamiętajcie o tym by się niczym nie stresować i dobrze się bawić przy tym co kochacie. Połamania nóg - życzył nam a my wyszliśmy na scenę. Czas zacząć ,,On Beat''

   

Piosenka wyszła nam doskonale ! Jeszcze nigdy nie czułam takiej energii na scenie. 
Następnymi piosenkami które wykonaliśmy były: Entredos mundos zespołu Leona i oczywiście Luz Camara Acción mojego kochanego kuzynka.

Teraz czas na Ludmiłę i Naty.


- Świetnie wam poszło dziewczyny ! - pochwalił je Pablo gdy zeszły ze sceny.
- Dzię...
- Tak wiem, jak zawsze ja byłam najlepsza - przerwała Nati Ludmiła - Violu, chyba zaraz wchodzisz może napijesz się wody ? 
- Dobry pomysł Ludmiła, dzięki - jej propozycja trochę mnie zdziwiła, od kiedy ona się o mnie martwi ? Ale i tak wzięłam wodę podpisaną moim imieniem i napiłam się łyka. Czas na wielkie zakończenie !


Ledwo wytrzymałam do końca, strasznie suszyło mnie w gardle. Mam nadzieję że nie fałszowałam. Gdy zeszłam ze sceny od razu wszyscy do mnie podbiegli
- Byłaś niesamowita ! - krzyknął Pablo a reszta się z nim zgodziła. 
- Brawo - powiedział Diego, podchodząc do mnie i przytulając. Kiedy lekko się ode mnie odsunął zaczęłam kaszleć.
- Violu, wszystko okej ? Może się napijesz ? - próbował mi pomóc.
- Możesz mi podać wody ? - spytałam wciąż kaszląc. Wzięłam od niego butelkę i napiłam się. Nagle zaczęłam kaszleć jeszcze bardziej. Czułam ze zaraz się uduszę. Wszyscy się zmartwili i podbiegli bliżej mnie.
- Pablo dzwoń na pogotowie ! - krzyknęła Fran. Zaraz nie wytrzymam - Szybko !
Nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Ostatnie słowa które usłyszałam brzmiały:
- Violu, trzymaj się ! 

*Szpital*

Diego
- Ja tutaj nie wytrzymam - zacząłem mówić to do siebie, to do przyjaciół którzy próbowali mnie uspokoić gdyż nie mogłem ustać w miejscu i chodziłem w kółko.
- Diego, spokojnie. Jest osłabiona po lekach które dostała, mamy szczęście że pogotowie szybko przyjechało, inaczej ...
- Nie kończ ! - krzyknąłem tym samym przerywając Fran - Matko Francesca - podszedłem i ją przytuliłem - Przepraszam że podniosłem głos, wiesz ze nie chciałem.
- Tak wiem, rozumiem że się denerwujesz, ale niedługo powinny być wyniki. Na pewno będzie dobrze.
Nagle z sali badań wyszedł lekarz, do którego od razu podbiegliśmy:
- I co z nią ? 
- Tak jak podejrzewaliśmy, coś podrażniło jej mocno gardło i krtań, nie omijając strun głosowych ...
- Czy to znaczy ... - zaczęliśmy wszyscy.
- Nie, nie straciła głosu. Będzie mogła śpiewać ale niestety dopiero po specjalnym leczeniu które może trochę potrwać.
- A może mówić ? - spytała Cami.
- Na szczęście tak, struny głosowe zostały najmniej podrażnione przez co może mówić, ale starajcie się pilnować by nie podnosiła głosy i oczywiście by nie śpiewała. 
- Przypilnuje jej - odezwałem się.
- Ty pewnie jesteś jej chłopakiem, prawda ? - zapytał.
- Tak.
- Dobrze, pilnuj też by codziennie przychodziła tu do nas na specjalne zabiegi które pomogą wyleczyć jej gardło. 
- Pewnie, sam będą ją tu przyprowadzać - odpowiedziałem.
- Mam też dla was złą wiadomość - zaczął doktor.
- Jaką ?! - spytaliśmy zdenerwowani.
- Czy wiedzieliście że wasza przyjaciółka ma cukrzycę ? 


____________________________________________________

Dam, dam, dam, dam... tego się nie spodziewaliście, co nie ? Mam nadzieję ^^

Jak wam się ogólnie podobał rozdział ? :3

Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy i szybciej dodany rozdział. 

środa, 22 stycznia 2014

Informację + pod spodem rozdział :3 [AKTUALIZACJA]

A więc tak parę informacji, o niektórych już pewnie wiecie ale tak:
1. Postanowiłam dodać gadżet informację, proszę by stali czytelnicy zwracali na niego szczególną uwagę :*
2. Pod tym postem czeka na was rozdział XXXV
3. W historii którą pisze wydarzy się coś czego pewnie większość z was się nie spodziewa, ale tego się przekonamy niebawem :*
No i na koniec najważniejsze więc to podkreślę po urodzinach Diego w opowiadaniu, blog zmienia nazwę :3
A konkretnie na : Dorosła Dieletta. Podoba wam się ? :D + dziękuję anonimowi który potwierdził moje przemyślenia, już od jakiegoś czasu planowałam używać zwrotu: Dieletta zamiast Diegoletta :3

+ Pamiętajcie o moim nowym blogu :* Który czeka aż go przeczytacie <3
+ Odnoszę się do jednego z komentarzy, nie pamiętam już którego ale: Spokojnie, ja nigdy nie rozdzieliłabym Diego i Violi <3 a jeśli już to na pewno nie na stałe, za bardzo się nimi jaram *o*
Wiec wrzucicie na luuuuz :D

W takim razie to chyba tyle, jeśli będę miała jeszcze jakieś ważne informację, to tak jak pisałam na początku będę je pisać w gadżecie ^^


wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział XXXV ~ Gitara

*Studio On Beat*

Diego
Ale super ! Kolejne dodatkowe zajęcia z Gregorio. Właśnie, muszę poszukać Violetty przecież muszę ją powiadomić o mojej karze. 
Poszedłem jej szukać, jak zawsze znalazłem ją w sali muzycznej. Ćwiczyła piosenkę na występ który jest za tydzień, matko jak o tym myślę to jestem taki podekscytowany a do tego, po przedstawieniu są moje 18 urodziny, ach ta pełnoletność.
- Cześć kochanie - podszedłem do niej i ucałowałem w policzek.
- Hej - posłała w moją stronę swój piękny szczery uśmiech.
- Czy mogę Ci akompaniować ?
- Tak, tylko muszę przejść - ja tam bym wolał by stała koło mnie.
- No dobrze, skoro musisz.

Kiedy skończyła śpiewać, chciała byśmy to powtórzyli. Już miałem zacząć grać
gdy spojrzałem na zegarek. Zaraz zaczynam lekcję dodatkową z Gregorio !
- O kurczę zaraz się spóźnię ! - krzyknąłem i zacząłem kierować się szybko w stronę drzwi.
- Ale gdzie ? - spytała Viola.
- Aaa no właśnie, muszę zostać po lekcjach z Gregorio.
- Znowu ?! - krzyknęła.
- Też Cię kocham, pa - posłałem jej całusa i pobiegłem w stronę sali.

Violetta
Nie no znowu musi zostać. To się już staję jakąś normą u niego. Nie może się tak ciągle spóźniać. Dziwię się że Gregorio jeszcze nie zgłosił tego do Pablo żeby go wywalić.
Postanowiłam że zostanę w szkolę i na niego poczekam. Przy okazji trochę poćwiczę w spokoju i zastanowię się co mogłabym dać Diego na urodziny. chciałabym by było to coś wyjątkowego.

Podczas ćwiczeń byłam bardzo senna, sama nie wiem czemu. Przecież spałam tyle ile zawsze. Gdy grałam, moja głowa lekko kołysała się w dół , zaczęło kręcić mi się w głowię, myślałam ze zaraz stracę równowagę.
Nie myliłam się nagle świat runął przede mną a ja znalazłam się w ... ramionach Diego ?
- Violu wszystko dobrze ? - spytał troskliwym głosem, pomagając mi wstać.
- Sama nie wiem - złapałam się lekko za głowę - Nagle zrobiłam się senna.
- W takim razie może krótki spacer na ochłonięcie ? - spytał.
- Z tobą ? Zawsze - pocałowałam go w policzek i splatając ze sobą nasze palce wyszliśmy ze Studia kierując się w stronę parku.

*Park*

- Serio ? - spytałam idąc z Diego za rękę po parku, cały czas się śmiejąc.
- No na prawdę, cały czas tylko krzyczał ,,Hernandez pierwszy pozycja, druga, pierwsza, druga, trzecia, druga '' i tak w kółko. Już myślałem ze nie skończy - również się śmiał.
- Wiesz co, nie przypominam sobie by Gregorio kogoś kiedykolwiek tak dużo razy zatrzymał po lekcjach - zatrzymałam się, bo już nie miałam siły iść dalej. Nie chciałam by to zauważył.
- Może po prostu jestem wyjątkowy ?
Zaśmiałam się - Nie wydaję mi się.
- No dzięki, dobrze że chociaż dla Ciebie jestem kimś wyjątkowym.
- No wiesz ... - nie dokończyłam mówić ponieważ szybko uciszył mnie swoim pocałunkiem.
- Co wiem ? - spytał.
- Że cię kocham - uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też - nagle spojrzał w bok, stamtąd dochodziła muzyka.
Kiedy spojrzał na uliczną kapelę, posmutniał. Co bardzo mnie zdziwiło ponieważ nie grali smutnej piosenki.
- Diego, coś nie tak ? - spytałam, również spoglądając na grupkę chłopaków. Był jakby w transie - Diego - powiedziałam głośniej.
- Co ? Nie nic po prostu, ta gitara na której gra ten chłopak - wskazał na niego.
- Coś z nią nie tak ? - spytałam.
- Miałem taką samą w Hiszpanii, podobno należała do mojego ojca.
- Naprawdę ? Masz ją może jeszcze ? - spytałam.
- Po przeprowadzce, zgubiła się, próbowałem jej szukać ale bez skutku. Wątpię ze uda mi się jeszcze kiedyś znaleźć.
- Oj Diegusiu jeśli coś było to na pewno gdzieś jest, nie mogła sobie odejść - nagle mnie pocałował - A to za co ?
- Za tego ,,Diegusia'' - zaśmiał się.
- W takim razie będę tak częściej mówić - uśmiechnęłam się - Dobra to chodzimy.
- Gdzie ? - zapytał.
- Do ciebie ? Przecież musimy jej poszukać - przytuliłam się mocno do niego, nie lubiłam patrzeć jak jest smutny.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - pocałował mnie lekko w czoło i poszliśmy do niego.

* Dwie godziny później*

Diego
- Violu, patrz ! - krzyknąłem do niej - Znalazłem ją !
- Nawet nie wiesz jak się ciesze - rzuciła się na mnie.
- Wystarczy oddać ją do specjalisty i będzie jak nowa - nie mogłem opanować swojej radości.
- W takim razie, może zaniesiemy ja teraz, razem ? - spytała z uśmiechem.
- Pewnie ! - krzyknąłem z entuzjazmem. Viola zeszła na dół a ja udałem się jeszcze szybko do pokoju po jakiś pokrowiec od gitary i pieniądze. Już nie mogę się doczekać by zobaczyć ją jak nową.

*Dom Ludmiły*

Ludmiła
No gdzie to jest, występ już niedługo, muszę przygotować moją niespodziankę.
- Znalazłam ! - krzyknęłam do siebie.

___________________________________________________

Od razu mówię że następny rozdział będzie *Tydzień później* Czyli występ :3
Kto się cieszy ? :D
Podejrzewacie co może szykować Lu ?
+ Tak wiem ze krótki, ale nadrobię to w kolejnym :*

Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy i szybciej dodany rozdział.


sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział XXXIV ~ Moja Viola

Violetta
- Właśnie wiesz już może co robimy na urodziny Diego ? - spytał Fede opierają się o moje biurko.
- No wiesz ... - przeciągałam.
- Czyli to znaczy nie, co nie ? - zaśmiał się.
- Masz rację, nie wiem co możemy przygotować, chciałabym by to było coś wyjątkowego. On zrobił mi niespodziankę, muszę zrobić coś lepszego
- Ekhem - kaszlną sztucznie.
- To znaczy musimy - zaśmiałam się.
- No właśnie, nie przejmuj się, musimy wszyscy razem się spotkać i pogadać. Na pewno razem wymyślimy coś świetnego - powiedział.
- Dziękuję - przytuliłam go.
- Haha nie masz za co, to przecież również mój przyjaciel. Tak w ogólne zauważyłem że nigdy nie zdejmujesz tej bransoletki - wskazał na mój prawy nadgarstek. Miał rację nigdy jej nie zdejmowałam, miała dla mnie wielkie znaczenie, przecież to prezent od Diego z napisem naszych połączonych imion ,,Diegoletta''.
- Halo ziemia do Violetty - zaczął mi machać ręką przed twarzą.
- Sorki zamyśliłam się, masz rację nigdy jej nie zdejmuję.
- Wiesz co ? Cieszę się że tak dobrze się wam układa, nie kłócicie się i widać ze wam na sobie bardzo zależy. Kuzyneczka w końcu znalazła sobie tego jedynego - szturchnął mnie w ramię.
- Dziękuję, a mój kuzyneczek kiedy sobie kogoś znajdzie ?
- Jak widać, na razie nie ma dziewczyny odpowiedniej dla mnie.
- Pewnie masz duże wymagania - zaśmiałam się.
- No a jak inaczej ? Z byle kim nie mogę chodzić.
- Już ja Ci kogoś znajdę, nie bój się. A teraz idź już bo chce iść spać.
- Czy to znaczy że mnie wyganiasz ? - spytał
- Eee tak - uśmiechnęłam się.
- No wiesz co, ja Ci tu zrobiłem ...
- Przyniosłeś - poprawiłam go.
- Przyniosłem ci herbatkę, a ty mnie wyganiasz ? Swojego kochanego kuzyna z którym już tyle czas się nie widziałaś ? - udawał smutnego, jak ja kocham się z nim droczyć.
- Mamy dużo czasu by wszystko nadrobić, a teraz idź już serio. Zaraz zasnę - wstałam z łóżka i zaczęłam pchać go w stronę drzwi.
- No dobra, dobra już idę - powiedział, po czym był już za drzwiami.
Tak jak chciałam przyszykowałam się do snu i zasnęłam.

*Następnego dnia*

*Studio on Beat*

Violetta
Diego napisał mi esemesa ze się spóźni, kurczę on to ma wyczucie. Akurat na zajęcia z Gregorio, ale dzięki temu możemy na spokojnie z resztą pogadać o przyjęciu dla mojego chłopaka.
- To co macie jakieś pomysły ? - spytał Fede.
- Hmmm trzeba by było wymyślić coś oryginalnego - zaczęła Cami.
- Przyjecie na świeżym powietrzu ! - krzyknął nagle Andres.
- Andres uspokój ...
- Ale to dobry pomysł - przerwałam Fran, która chciała powiedzieć coś na pomysł naszego przyjaciela.
- Serio tak myślisz ? - zapytał.
- Serio ? - zapytała reszta.
- No tak, patrzcie: pogoda nam dopisuję, można będzie zrobić jakąś małą scenę na której będziemy mogli grać, taki jakby piknik, ale bardziej luksusowy. Co wy na to ?
- Mi się podoba. Właśnie które to jego urodziny ? - spytał Maxi.
- Osiemnaste - odpowiedziałam.
- Łoł czyli że on jest najstarszy - zauważył Broudway.
- A gdzie Leon ? - zapytałam, zauważając że go nie ma. 
- Chyba w sali od muzyki - odpowiedziała mi Cami. Wtedy zadzwonił dzwonek.
- Okej dzięki, to mamy jeszcze czas, to później pogadamy co dalej - odpowiedziałam i udałam się do sali gdzie był podobno Leon, a moi przyjaciele udali się na swoje zajęcia. 

Zanim weszłam do sali, usłyszałam piękną melodię dochodzącą z niej. Oczywiście było to pewne że to Leon ją grał, nagle przez myśl przepłynęły mi wszystkie wspomnienia z nim: nasz pierwszy pocałunek, nasza pierwsza wspólnie wykonana piosenka, nasza pierwsza randka ... Viola o czym ty myślisz ? 
Żeby o tym nie myśleć szybko weszłam do sali.
Leon nagle przestał grać i zwiesił głowę w dół.
- Leon chciałam z tobą pogadać - zaczęłam podchodząc bliżej.
- O czym ? - mówił smutnym głosem, zrobiłam coś nie tak ?
- Co jest z nami ?
- Jak to co ?
- Czuje po miedzy nami coś dziwnego, jakąś taką nieprzyjemną atmosferę.
- Może tak jest.
- A chcesz tego ? - spytałam.
- Violetta, pewnie że nie, ale co mogę zrobić ? Teraz Diego przysłania Ci wszystko inne, a ja chyba wciąż coś do Ciebie czuję - odpowiedział.
- A co z Larą ? Jesteś z nią ?
- To trochę skomplikowane.
- Leon - podeszłam do niego i złapałam za rękę - Proszę nie rezygnuj ze swojego szczęście ze względu na mnie. Tak po prostu musiało być, a co do tej atmosfery pomiędzy nami ... Nie chcę by taka była, tak samo twoja z Diego. Proszę spróbujmy chociaż się zaprzyjaźnić ? Po prostu nie mogę znieść tego co jest teraz pomiędzy nami, wiesz jednak wcześniej coś nas łączyło i nie chce by poszło to w niepamięć.
On zamiast mi odpowiedzieć - przytulił mnie. Po czym odsunął się ode mnie i powiedział:
- Nawet nie wiesz jak mi się zrobiło miło. 
- Czyli będzie okej ?
- Mhm - odpowiedział.
- Super ! - mocno go przytuliłam - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Właśnie mógłbyś zagrać tą piosenkę co grałeś przed chwilą ? 
- A zaśpiewasz ze mną ? - spytał, podając mi tekst.
- Zacznij - odpowiedziałam. 

Podczas śpiewania, miałam przed oczami momenty kiedy byłem z Leonem, potem momenty z Diego. Teraz zrozumiałam że ta piosenka jest bardzo uczuciowa, pełna miłości. Przestałam śpiewać.

- Coś nie tak ? - spytał Leon. 
- Nie, nic. Wiesz co muszę już lecieć na zajęcia. Świetna piosenka. Pa - pomachałam mu i wyszłam z sali. Źle zrobiłam że z nim to zaśpiewałam, sama źle się przy tym czułam.



Diego
Wcale tak dużo się nie spóźniłem, może jakieś 20 minut ? O dziwo Gregorio nic mi nie powiedział że mam zostać po lekcjach. 
Właśnie ćwiczyliśmy układ do On Beat. Całkiem nieźle nam poszło, ciekawe gdzie jest moja Viola. Jak to pięknie brzmi ,,moja''. 
Wreszcie zadzwonił dzwonek który oznaczał koniec zajęć już miałem wyjść z sali razem z moim przyjaciółmi gdy usłyszałem:
- Hernandez nie zapomnij że dziś widzimy się po lekcjach na ćwiczeniach baletowych.

____________________________________________________________

No i macie już 34 rozdział, szybko idzie co nie ? Ja się dziwię że mam co pisać i że jest ktoś kto czyta xD

A jak wam się ogólnie podobał rozdział ? Mi chyba jedynie końcówka :3 
Niedługo zrobię ankietę, kiedy zrobić urodziny Diego i co Viola ma dać mu na urodziny, już mam dwa pomysły >.< 

Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy i szybciej dodany rozdział ;)

wtorek, 14 stycznia 2014

Ask, ask, ask + kiedy rozdział ?


A więc uwaga założyłam aska <3 Specjalnie dla was :*

Chcecie mnie o coś spytać ? O bloga, o mnie, o Violette ? [KLIK] i już :3
Zapraszam i czekam na wasze pytania :3

A co do rozdziału - postaram napisać się go jeszcze w tym tygodniu, ale nei obiecuję, najpóźniej będzie w sobotę ;*



niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział XXXIII ~ Dziękuję

,,Teatr''

Violetta
Po ciężkiej próbuje poszłam razem z dziewczynami się przebrać. Cały czas rozmawiałyśmy z ekscytacją o zbliżającym się występie.
Wychodząc z teatru pożegnałyśmy się z trenerami i z ochroniarze siedzącym przy wejściu. Ku mojemu zdziwieniu przed teatrem stał nie kto inny jak Diego i Marco.
- Co wy tu robicie ? - spytałam podchodząc do Diego i całując go w policzek.
- Czekaliśmy na was - odpowiedział Marco do którego podeszła Fran.
- A ja nie mam nikogo - zaśmiała się Cami.
- Oj Cami ty na pewno też sobie kogoś znajdziesz - zaczęła pocieszać ją Francesca.
Pogadaliśmy chwilę przed teatrem po czym razem z Diego udaliśmy się w stronę mojego domu. Reszta poszła w przeciwną stronę ponieważ w tamtym kierunku mieszkali.
Kiedy byliśmy pod moim domem stanął przed furtką by się ze mną pożegnać, za to ja nie zatrzymałam się i szłam dalej
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał, dobiegając do mnie.
- Jak to gdzie idę z tobą do domu, chce być przy tobie kiedy będziesz rozmawiał ze swoją mamą.
- Violu - chwycił mnie za nadgarstek, obracając w jego stronę. Byliśmy bardzo blisko siebie - Dziękuję - powiedział i złożył na moich ustach pocałunek. Przechodzące koło nas osoby zaczęły klaskać. Trochę mnie to rozbawiło. Więc musiałam zakończyć nasz cudny pocałunek
- No ej - powiedział, udając smutnego Diego.
- Chodzi już - chwyciłam go za rękę i pośpieszyłam w stronę jego domu.
Był już całkiem późno, ale tata to zrozumie próba zaczęła się po 17 więc powiem że musiałam dłużej zostać.
Byliśmy już przed domem mojego chłopaka. Weszłam stopień wyżej i chciałam otworzyć drzwi frontowe. Poczułam że czegoś mi brakuje. Gdzie jest Diego trzymający moją rękę ? Odwróciłam się. Nie wszedł na górę, stanął przed schodkami. Podeszłam do niego i wyciągnęłam w jego stronę rękę
- Chodź - chwycił ją i razem weszliśmy do domu.

- Dzień dobry ! - przywitała nas radośnie mama Hiszpana.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z uśmiechem. Diego nic nie powiedział, czyli to ja muszę zacząć - Proszę Pani, Diego chcę z Panią porozmawiać - pociągnęłam ich oboje na kanapę. Usiedli na przeciw siebie, a ja usiadłam za moi ukochanym. Posmyrałam go po plecach i szepnęłam
- Będzie dobrze.
- Mamo - zaczął - Kiedy odstawiałem łóżko na strych znalazłem to - wyciągnął zdjęcie i podał mamie.
- Wiedziałam że w końcu je znajdziesz, ale Diego to nie tak jak myślisz - zaczęła się bronić - Nie chciałam byś wiedział że twój tata zostawił nas jak byłeś mały, nie chciałam byś pomyślał że mogło się to stać przez Ciebie.
- Jedyne o czym pomyślałem to, to że przez cały czas mnie okłamywałaś - zaczął się denerwować, zaczęłam głaskać go po plecach w sygnale by się uspokoił.
- Diego mi też było z tym trudno ...
- Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć ? - przerwał jej. Chwyciłam jego dłoń, on odwrócił się lekko w moją stronę i spojrzał na mnie. Powiedziałam do niego bez głośnie ,,Spokojnie''.
- Zamierzałam Ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. To dla mnie też było ciężkie. Czy chcesz wiedzieć całą prawdę ?
- Tak - odpowiedział. Lekko wstałam, wtedy chłopak ścisnął mocniej moją rękę mówiąc - Zostań.
- Diego ma rację, ty też powinnaś wysłuchać - wtrąciła Clara* - Mówiłam Ci że twój tata zostawił nas gdy byłam z tobą w ciąży, tak naprawdę było inaczej - zaczęła - Bardzo kochałam twojego tatę, wszyscy mówili że jesteśmy parą idealną. Byliśmy w waszym wieku jak zaczęliśmy się spotykać. Po 2 latach bycia razem, twój ojciec oświadczył mi się. Trochę wcześnie prawda ? I może to był ten błąd, ale wracając ... po niecałym roku małżeństwa coś zaczęło się psuć ... sama nie wiem czemu, potem zaszłam z nim w ciążę. Wiedziałam ze jeśli będzie to chłopiec dam mu na imię Diego - trąciła lekko jego podbródek - Nawet to nic nie zmieniło, ale kiedy się urodziłeś wszystko zaczęło się poprawiać. Byłeś naszym oczkiem w głowie szczególnie jego. Pewnie tego nie pamiętasz, ale to on nauczył Cię chodzić - zaśmiała się - Dochodząc do sedna. Ja musiałam wrócić do pracy, dlatego musieliśmy zatrudnić opiekunkę. Wtedy jeszcze nie było Pani Rozalii i tak na prawdę przez tą kobietę twój tata nas zostawił. Pokochał ją bardziej niż mnie i odszedł od nas. Przez co ja musiałam zacząć więcej pracować, ale to już wiesz i to jest cała historia, mam nadzieję ... - nie skończyła ponieważ Diego rzucił się na nią i mocno przytulił mówią:
- Dziękuję.
- Bardzo Cię kocham synku - odpowiedziała.
- Ja Ciebie też - odrzekł - I ciebie też - odwrócił się w moją stronę i objął mnie ramieniem. Wyszedł z tego całkiem niezły przytulas.
Po całych czułościach jego mama poszła do pokoju, okazało się że poszła po album rodzinny którego Diego wcześniej nie widział. Zaczęliśmy go oglądać, niektóre zdjęcia były bardzo zabawne a inne za to bardzo słodkie i wzruszające.
- Ooo to jest fajne - powiedziałam wskazując na zdjęcie i śmiejąc się.
- Jestem ciekawy twoich zdjęć z dzieciństwa - odpowiedział mój chłopak.

Diego
Patrzą na zdjęcia byłem bardzo szczęśliwy, w końcu zobaczyłem zdjęcia których wcześniej nie widziałem, ponieważ na niektórych był mój tata. Patrząc na niego kogoś mi przypominał, ale nie mogłem przypomnieć sobie kogo.

Violetta posiedziała u mnie jeszcze pół godziny, potem odprowadziłem ją do domu. Mam nadzieję że nie będzie miał problemów z tatą, przecież jest już po 21.
- Violu nie będziesz mieć problemów ?
- Spokojnie poradzę sobie - powiedziała gdy byliśmy już pod jej domem.
- Jakby co, dzwoń - puściłem do niej oczko - O właśnie miałem o coś już dawno spytać, czy Leon jest z Larą ?
- Wydaje mi się ze tak, wiesz że ostatnio się tym nie interesowałam ? Ale było by fajnie - odpowiedziała.
- Czemu tak sądzisz ?
- No nie wiem, po prostu chciałabym by też miał kogoś.
- Violetto Castillo czy masz jakieś poczucie winy ? - zaśmiałem się.
- No coś ty - walnęła mnie w ramię. Spojrzałem na nią wzrokiem ,,Serio ?''
- Dobra tak, ale nie do końca. Tak naprawdę nie wiem co pomiędzy nami jest. Mam namyśli Ciebie, mnie i jego.
- Wiesz, jeśli chcesz to pogadaj z nim jutro, pójdźcie gdzieś pogadać - zaproponowałem.
- Jesteś pewien ? - zapytała.
- Ufam Ci - pocałowałem ją w policzek - Pogadaj z nim.
- Jesteś cudowny - powiedziała przytulając mnie.
- Nie będę zaprzeczać - odpowiedziałem.
- Widzę ze powrócił skromny Diego - zaśmiała się.
- To nie skromność, to prawda - również się zaśmiałem.
- Diego ja lecę, bo się zagadaliśmy - powiedziała, pocałowała mnie w policzek i pobiegła w stronę drzwi.
- Jakby coś się działo, to dzwoń ! - krzyknąłem za nią śmiejąc się. Po czym udałem się do domu.

Violetta
Na szczęście nie miałam żadnych problemów, mojego taty nie było w domu i o dziwo Angie też. Kochana Olga od razu domyśliła się że byłam u Diego i jak to on, odprowadził mnie. Od razu poszłam do łazienki przebrać się i umyć. Następnie po wyjściu poszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i otworzyłam pamiętnik:
,,Drogi Pamiętniku,
Dzisiejszy dzień był równie wspaniały jak każdy, od czasu kiedy jestem z Diego.
Zauważyłam że codziennie tutaj pisze że mam wspaniały dzień, a wcześniej przecież tak nie było. Pisałam że mam problemy z Leonem, bo jest zazdrosny. Że pokłóciliśmy się o byle co, a raz że jest cudowny i bardzo go kocham. Teraz jest inaczej, teraz jest naprawdę świetnie. Odkąd poznałam Diego moje życie zaczęło się zmieniać na znacznie lepsze, kocham go najmocniej ze wszystkich i nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego. Mam nadzieję że nasz związek wytrzyma wszystko i nikt nie będzie próbował go zepsuć.
Kto wie może kiedy będziemy dorośli z tego związku wyjdzie coś więcej ? Matko ale się rozmarzyłam, mam jeszcze dużo czasu ... właśnie ! Przecież parę dni po naszym występie są jego 18 urodziny ! Trzeba zacząć ustalać co zrobimy. '' Nagle do pokoju wparował Federico:
- A co ty tam piszesz ? - chciał zajrzeć do mojego pamiętnika.
- Spadaj ... co ty tam masz ?
- Proszę herbatka dla Ciebie od Olgi, kazała mi przynieść. Właśnie wiesz juz może co robimy na urodziny Diego ?
- Noo wiesz ...

______________________________________________

No i w końcu rozdział, taki sobie, ale jest :D
Mam nadzieję ze jeszcze parę osób z was mnie pamięta :3
Ten rozdział dedykuję wszystkim tym co czytają mojego bloga <3

+ Pamiętajcie że mam jeszcze drugiego który też na was czeka: [klik] :*

Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy
Uśmiech na mojej twarzy ? - Szybciej dodany rozdział ;)

czwartek, 9 stycznia 2014

Nominacja do LB xd

Znów dostałam nominację, bardzo się ciesze choć tak na prawdę nie wiem za co ją dostaję ;-;

Nominację dostałam od - Monia Kalinowska

Pytania

1. Jak masz na imię ?
Aleksandra :3
2. Ile masz lat ?
14
3. Masz jakieś rodzeństwo ?
Cioteczne :D
4. Ulubiony kolor ?
Niebieski i fioletowy
5. Ulubieni artyści ?
Diego Dominguez <3 i zespół Lawson :3
6. Hobby ?
Śpiew
7. Ulubiona para z ,,Violetty'' ?
Diegoletta, oczywiście <3
8. Jakiej muzyki słuchasz zazwyczaj ?
Pop lub rock :3
9. Ulubiona piosenka ?
Yo soy asi *o*
10. Ulubiony film ?
Trzy metry nad niebem
11. Ulubiony przedmiot w szkolę ?
Muzyka i angielski :D

Blogi, które nominuję:
http://tinita-blog.blogspot.com
http://canta-amore.blogspot.com
http://tomas-y-viola.blogspot.com
http://miloscprzetrwawszystko.blogspot.com
http://dieletta4ever.blogspot.com
http://dieletta-story.blogspot.com
http://oni-i-ja.blogspot.com
http://ty-jestes-dla-mnie-niebem.blogspot.com

Nie mam już więcej :c

Pytania ode mnie:

1. Jak masz na imię ?
2. Czym się interesujesz ?
3. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
4. Jak ma na imię twoja najlepsza przyjaciółka ?
5. Masz jeszcze inne blogi poza ty ?
6. Co skłoniło cię do założenia bloga ?
7. Ulubiony kolor ?
8. Umiesz grać na jakimś instrumencie ?
9. Czytasz mojego bloga ? (spokojnie, jak nie to nie zjem xD)
10. Twoja ulubiona piosenka z ,,Violetty'' ?
11. Fedeletta czy Fedemiła ?

Jeszcze raz dziękuję za nominacją <3
+ jutro powinien pojawić się rozdział ;)



poniedziałek, 6 stycznia 2014

Konkurs na One shota - miejsce 1 - autor: Alba

Tytuł: Oni.
"Ona musiała się zauroczyć
ale nie wiedziała jak to się potoczy
kiedy wyzna mu to prosto w oczy
lecz on jej to ułatwił
szepcząc jej do ucha słówka czułe
a potem składając na jej ustach pocałunek"
Nieświadoma losu który ją spotka leżała każdej nocy samotnie obwiniając siebie o wszystko co się stało. Brakło jej energii na cokolwiek, jedyne czego chciała to jego silnych ramion broniących ją przed wszystkim. Z oczu wydobywało się więcej łez,gdy pomyślała,że nie może.Nazajutrz obudziła się sama w wielkim domu,schodząc po schodach nie znalazła żadnej oznaki życia będącego w nim,przeszukując wszystkie pomieszczenia znalazła jedynie poplamiony kawałek kartki z napisem "Żegnaj". W tej chwili zrozumiała,że straciła jedyne wsparcie jakie miała,z łzami w oczach wbiegła po schodach a gdy zamknęła drzwi od pokoju momentalnie upadła tracąc dosłownie całą siłę jaką miała. Chciała już nie wstawać,zostać i płakać całymi dniami. Spędzić tak resztę życia,lecz w głowie powtarzała sobie,że musi być silna dla swojej mamy która od niej odeszła.Nie mogła jej zawieść,więc spróbowała odzyskać straconą energię. Postawiła obie ręce,podniosła się i oparła o szafę. Lekko podskoczyła żeby dosięgnąć do rączki od drzwiczek szafki i udało się jej. Wstała zgarniając wieszak z piękną asymetryczną jedwabistą kolorową sukienką. Nie minęła minuta a obolała szatynka była już przebrana, założyła beżowe koturny wyjęte z pudełka stojącego koło szafy,narzuciła swoją kremową torebkę i wyszła zamykając pokój na klucz. Spacerowała w ciepły dzień pustymi uliczkami,chciała uniknąć tłumu, widoku radosnych rodziców z dziećmi i kochających się par. Zazdrościła im,że ona nie 
ma tak w życiu kolorowo i tak musi cierpieć. Rozmyślała nad swoim losem,co się stanie ,jak sobie poradzi. Chciała znaleźć swojego wymarzonego księcia na białym koniu z którym przetrwa najcięższe chwilę. Zatrzymała się przy barierce obserwując odpływające statki do innych krai. Wpatrywała się w piękno błękitnego oceanu, nawet nie zauważyła pożerającego ją wzrokiem chłopaka o idealnie ułożonych czekoladowych włosach i idealnych rysach twarzy. Stała wciąż zamyślona kiedy poczuła
ten ciepły przyjemny oddech na szyi,ten z jej snów, gdy tylko się odwróciła, on złapał ją za ręce patrząc jej głęboko w oczy. Dzieliło ich dosłownie kilka milimetrów,czuli jak oddychają,jak ich serca biją,lecz kiedy brązowooka zmniejszyła tą odległość , on znikł. To tylko wyobraźnia,marzenia które się nigdy nie spełnią wmówiła sobie i kontynuowała spacer idąc coraz szybszym krokiem. Dotarła do nieznanego jej miejsca , pięknego raju gdzie obsypywały ją płatki róż a niebo było całe różowe dzięki nadchodzącemu południu. Pod drzewem zauważyła zieloną ławkę na której się po sekundzie znajdowała. Obserwowała znów widok idealnie błękitnego oceanu,wstała z ławki usiadła tuż nad brzegiem śpiewając słowa zupełnie jej nieznane. Lo que hay en ti, no dejes ver
Buena chica tu siempre debes ser
No has de abrir tu corazón
Pues ya se abrió
Libre soy, libre soy
No puedo ocultarlo más
Libre soy, libre soy
Libertad sin vuelta atras
Y firme así me quedo aquí
Libre soy, libre soy!

Ostatni raz przelewając wodę z ręki do ręki wstała. Postanowiła chwilowo opuścić raj ,ale kiedy wyszła ujrzała tylko piaszczystą drogę a wokół niej same lasy prowadzącą w jednym kierunku.Poszła,gdy wyszła znajdowała się na szerokim betonowym chodniku parku koło fontanny. Nie wiedzą gdzie ma się udać wyjęła mapę z torebki,wiatr niestety popsuł jej plany i rozwiewał jej mapę tak,że nic nie mogła z niej wyczytać. Uroczy szatyn przyglądał się jej z pięknym uśmiechem uwydatniającym jego kości policzkowe po drugiej stronie fontanny. Poszedł do niej od tyłu i złapał jej ręce. Po sekundzie przechylił je tak,że mapa była prosto i do odczytu.Dziewczyna nie chciała się odwracać,chciała czuć ten doskonały zapach,silne ramiona i ten oddech na jej szyi cały czas. W końcu chłopak puścił delikatnie jej dłonie i stanął koło dziewczyny nie odrywając od niej ani na chwili wzroku,kiedy Argentynka zwinęła mapę i stanęła na przeciwko jego,zapytał. - Powiesz mi,jak się
nazywa taka piękna dziewczyna? - Ukazując swój szereg białych zębów gdy podszedł odrobinę bliżej niej. - Co? Ja? V. V..Violetta - Wyjąkała szatynka zaczerwieniając się przy tym okropnie,jednak szatynowi się to podobało. - León. Miło mi,co robisz sama w tym parku? - Nie usłyszał odpowiedzi. Dziewczyna stała i nie mogła nic z siebie wykrztusić,zauroczyła się nim,ale bała się o tym mu powiedzieć. Znała go ledwo z dwie minuty,a już chciała spędzić z nim resztę życia. - Wiesz co? Niedaleko stąd jest moje ulubione miejsce. Może pójdziemy tam razem? - Brązowooka pokiwała tylko głową,a gdy zielonooki wystawił rękę w jej kierunku bez wahania ją złapała i szła z nim. Całą drogę się do siebie nie odzywali,unikali swojego wzroku. Nie wiedzieli jak ta druga osoba zareaguję. Bali się swoich uczuć,znali się jedyne marne pięć minut,a czuli jakby znali się dobre pięć lat,gdy dotarli na miejsce szatynka od razu się odezwała. - To tu. - Uśmiechnęła się z błyskiem w oczach,którego nigdy nie dostrzegła. Pociągnęła chłopaka za rękę bliżej oceanu. Zatrzymali się przy wielkim drzewie,nagle zielonooki obrócił ją delikatnie i przysunął bliżej siebie. Szepnął jej do ucha czułe "Nie potrzebny mi czas by zrozumieć,że Cię kocham" a na ustach czuły pocałunek złożył,gdy ustami się od siebie oderwali,czołami się stykali. Oddech drugiej osoby na sobie czuli,a pustka po stracie wszystkiego z oczu szatynki zniknęła. Oplotła swoje ręce na jego szyi ,zapomniała o tej złej chwili, kiedy ją wszyscy zostawili. Resztę dnia spędzili tutaj, tańcząc i śpiewając.Wodą chlapiąc się nawzajem,okazując miłość całą. I oto historia tej dwójki cała.

niedziela, 5 stycznia 2014

Konkurs na One Shota - miejsce 2 - autor: Lodo Comello

Miłość z zaskoczenia.

Nie mogła uwierzyć, że to już dziś. W końcu bowiem nadszedł długo wyczekiwany przez nią moment, jakim było zamążpójście. Dokładnie za dwie godziny miała stanąć na ślubnym kobiercu, od środka ogarniała ją zarazem trema i radość. Miała z nim spędzić resztę życia... z jednej strony była szczęśliwa, z drugiej zaś... niezupełnie pewna swej decyzji. Znali się od wielu lat, ale
czy to wystarczało? Darzyli się uczuciem, ale czy było ono szczere? Czy ma do niego wystarczające zaufanie, takie aby starczało go do końca jej lat? Im więcej zadawała sobie pytań, tym mniej odpowiedzi była w stanie usłyszeć...
Przysiadła na łóżku. Z torebki wyciągnęła zdjęcie swojej mamy. Kiedy na nie patrzyła, miała wrażenie, że jest przy niej. Zawsze zastanawiała się, co w danej chwili by zrobiła. Nie mogła usłyszeć żadnej złotej rady, ponieważ jej już nie było. Pozostało tylko to zdjęcie, pogniecione już od upływu lat. A mimo wszystko dawało ono poczucie bezpieczeństwa, wyobrażała sobie wtedy, że spędzają razem czas- wybierają razem suknię ślubną i piją razem kawę... Ale to była tylko wyobraźnia. Nic nie zmieniało faktu, że najbliższa jej osoba nie zobaczy szczęścia swojego dziecka.

Po jej policzkach zaczęły spływać strumykami łzy. 'Ogarnij się, tylko się rozmażesz i będziesz wyglądała jak kretynka' – Pomyślała. Czasu na przygotowanie było coraz mniej, więc postanowiła wziąć się w garść i przejść do charakteryzacji. Zwołała grono swych przyjaciółek, które zgodnie stwierdziły, że jej pomogą. W czasie gdy nakładała szminkę na usta, one robiły jej resztę makijażu, fryzurę, prasowały suknię... I tak w pół godziny była już całkiem gotowa.

- Muszę ci przyznać, że masz naprawdę cudowne przyjaciółki- Zaśmiała się ciemnowłosa Włoszka, najlepsza przyjaciółka dziewczyny. - Odwaliłyśmy kawał dobrej roboty, co nie?- Dorzuciła.
- No oczywiście, że tak!- Potwierdziły chórem.
- Naprawdę bardzo wam dziękuje, nie wiem co bez was bym zrobiła- rzekła spokojnie – Wiecie co, ja nie wiem sama czy dobrze robię...
- O nie kochana! Pomyśl tylko- Przecież znacie się od wieków, masz do niego zaufanie, kochasz go, on zresztą ciebie też... A poza tym to naprawdę nie mam ochoty zmazywać tego dzieła, które odwaliłyśmy ci przed chwilą na twarzy, rozumiesz?- Powiedziała ironicznie blondynka.
- Wiem, wiem... Mam po prostu straszne wątpliwości...
- A kto ich nie ma przed ślubem? Kiedy wychodziłam za Marco strasznie się stresowałam, ale później dotarło do mnie, że zupełnie niepotrzebnie! Z własnego doświadczenia mogę ci powiedz...
- Ahh, Francesca... Co ty możesz wiedzieć? Ja od dwóch lat jestem zamężna, i wiesz co? Faceta trzeba trzymać krótko, na Federico to działa- przerwała jej supernova. Dzielenie się swoimi 'radami' szybko przemieniło się w ostry spór. Kłótnie przerwała dopiero Camila, kobieta o silnym poczuciu sprawiedliwości i rozsądku:

- Wiecie co? Wcale nie pomożemy w ten sposób Violetcie. Co więcej jeszcze bardziej namieszamy jej w głowie. Moim zdaniem powinnaś być spokojna, jeśli go kochasz, to wszystko pójdzie dobrze, tyle. - Wszystkie zebrane w małej salce osoby spojrzały na nią z uznaniem. Rzeczywiście, co tu dużo mówić, miała rację. Dwadzieścia minut przed ceremonią, postanowiły zostawić ją samą, aby miała święty spokój. Wyciągnęła wtedy pamiętnik, pisanie zawsze jej pomagało w trudnych chwilach.


Drogi Pamiętniku!

Dziś wychodzę za mąż, a dokładniej- Za Leóna. Serce mówi mi jednak, że robię błąd... Umysł zaś, że chcę spędzić z nim resztę swego życia... Co więc mam robić? Ciągle myślę tylko o NIM. Jestem strasznie naiwna... Ale kocham GO, nie Leóna... Boże... Czyżbym popełniała największy błąd swojego życia? Być może. Ale nie mogę wybierać, to za trudne. Gdy patrzę na Leóna, widzę JEGO. Serce czy rozum- które radzi mi lepiej!?

Usłyszała pukanie do drzwi. Zamknęła pamiętnik i rzuciła pospiesznie 'Proszę!'. Jej oczom ukazał się León, jej narzeczony. Na jego twarzy malował się ten cudowny uśmiech, który potrafił wyrazić najszczersze emocje.

- Nie wiesz, że to przynosi pecha? - Zapytała z przekonaniem w głosie.
- Chyba nie wierzysz w przesądy, co?
-Może wierzę, może nie... - Odpowiedziała niepewnie. Widząc jej smutną minę usiadł obok niej i powiedział:
- Słuchaj, jeśli masz wątpliwości, to...
- Nie, nie o to chodzi- Przerwała mu – Po prostu... żałuję, że mojej mamy przy mnie nie będzie- skłamała. Widząc jej żal przytulił ją. Schowała głowę w jego ramionach. Była zła na siebie, że nie potrafi wyznać mu prawdy. 'Violetta, w co ty grasz...' - Pomyślała z załamaniem. Wiedziała, że robi źle. Pocieszał ją fakt, że może tak będzie lepiej...

W końcu na sali zebrali się wszyscy zaproszeni goście. Z niecierpliwością oczekiwali momentu, w którym ich rodziny połączą się. Violetta stała u progu kościoła. Była okropnie zestresowana. Czekała tylko na nudnawą melodię, która zaprosi ją do ołtarza. Nagle rozmowy w budynku zamilkły. Organy zaczęły wygrywać tradycyjne dźwięki świadczące o tym, że dwójka kochających się ludzi, połączy swą więź węzłem małżeńskim. Niepewnie kroczyła w stronę swego 'ukochanego'. Czuła na sobie wzrok kilkudziesięciu zebranych, w których skład wchodziły rodziny, znajomi, grono pedagogiczne Studio On Beat. Widziała dumne oblicze swojego ojca, który mimo wielu kłótni i sprzeczek zawsze pragnął jej szczęścia. Wszyscy wytrwale trzymali kciuki za ich związek. Stojąc w obliczu tych faktów czuła się jeszcze potworniej.

Gdy dotarła do końcówki kościoła, ksiądz rozpoczął swą tradycyjną formułę. Violetta patrzyła tępo przed siebie, kompletnie zapominając o świecie, w którym się znajdowała. Myślała, czy może nie uciec... Nie, to byłoby zbyt oczywiste. Nerwy zżerały ją od środka. Czuła się dziwnie z myślą, że oszukuje wszystkich, w tym właśnie Leóna. Jej tragiczne rozmyślenia przerwał głos księdza:

- Jeśli ktoś pragnie, aby ta para nie połączyła się, niech powie to teraz lub zamilknie na wieki...- Nastąpiła cisza. Czemu się dziwić? W końcu wszyscy zyskaliby na tym małżeństwie. Wszyscy, oprócz jednej szczególnej osoby... Widząc, że nikt nie ma zamiaru wydać z siebie dźwięku, ksiądz wziął głęboki oddech, i już począłby mówić, gdyby nie jeden fakt...

-STOP!- Ktoś krzyknął- Oni nie mogą być ze sobą...- Zza progu wyłoniła się postać osoby, której akurat wszyscy najmniej się spodziewali. Promień światła przebijający się przez kościelną szybę pokazał jego twarz w całej okazałości. To był on. Hiszpan, który zawrócił Violetcie w głowie... Ale to wystarczyło. Niegdyś bardzo ją skrzywdził, ale zmienił się. Violetta pokochała go na nowo... Nie spodziewała się takiej konfrontacji, nie spodziewała się... że Diego nadal ją jeszcze kocha.

- Oni nie mogą być razem...-kontynuował-... Ponieważ ja kocham Violettę.- Powiedział donośnie i pewnie, wręcz wykrzyczał. Viola poczuła, że robi jej się ciemno przed oczami. Nerwy sięgnęły kresu jej wytrzymałości, zemdlała.

Obudziła się w szpitalu, przypięta do kardiografu i kroplówki. Salę na której leżała wypełniała bezkresna biel, jakby przeznaczona była do umierania. Obok niej znajdywało się dobrze znane jej oblicze- León. Dało się ujrzeć, że był niezadowolony. Widać, że odbył ostrą rozmowę z Diego. Po chwili zauważył, że się obudziła. Wyprostował się energicznie i zaczął mówić:

- Violetta, obudziłaś się! Posłuchaj, nie martw się, wszystko będzie dobrze, on już nam więcej nie przeszkodzi...
-León...-Przerwała mu-...J-ja muszę ci coś powiedzieć...
- Jak to? Coś się stało?
- Tak, b-bo ja... ja nadal go kocham...
- Że co? A... Ale dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Violetta, czemu mnie okłamywałaś?
- Ja myślałam, że to tylko chwilowe, że mi przejdzie, ale...- Do jej oczu zaczęły napływać łzy.
- Ale nie przeszło- dokończył ze zdenerwowaniem. - Czego ty się bałaś powiedz mi!?
- Że mnie znienawidzisz...
- Nie, Violetta posłuchaj. To właśnie przez twoje durne kłamstwa dałaś mi powody do tego, żeby cię nienawidzić, rozumiesz?
- P-Przepraszam...- Rozkleiła się już całkowicie.
- Daj spokój. Nie płacz, nie lubię widzieć cię takiej. Ja... Ja zawsze będę cię kochał. Życzę wam szczęścia- Wstał i wyszedł. 'Gratulacje Violetta, spieprzyłaś wszystko, co miałaś'- pomyślała. Odwróciła się na drugi bok i obserwowała tępo okno. Myślała, co ma teraz zrobić? Wszyscy ją znienawidzą... Jej rozmyślenia przerwał Diego. Stanął w progu sali i zapytał:

- Mogę?
- Jeśli chcesz... - Odpowiedziała załamana.
- Posłuchaj Vilu, ja cię kocham. I doskonale wiem o tym, że ty mnie też.
- I co ja mam teraz zrobić? Wszystko spieprzyłam, oni mnie znienawidzą...
- Nie masz racji. To twoja rodzina, bez względu na twoje decyzje kocha cię, bezwarunkowo.
- Na każdym kroku wszystkich ranię... Beznadziejny ze mnie przypadek.

- No to coś nas łączy- zaśmiał się, a widząc, że ona również, pocałował ją. Ona nie odpychała się od tego uczucia, bo wiedziała, że w końcu jest szczęśliwa. Nie liczyły się warunki, miejsce, po prostu nic. Byli razem, a to było dla niej najważniejsze. W końcu była pewna, że ich miłość jest szczera, że ma szansę przetrwać. Serce wygrało nad rozumem, a prawdziwa miłość- nad przymusem. I być może dalej rozpisywałabym się nad tym, jak wspaniałe jest ich uczucie, ale po co? Takie jest bowiem ludzkie istnienie, a szczęśliwe jego przeżycie zależy tylko od tego, czy ich miłość jest tak piękna i silna, aby mogła przetrwać w szarym świecie. Ważne jest bowiem to, aby właśnie w tej szarości, znaleźć jakąś kontrastującą barwę, skrawek szczęścia i życia, którym jesteśmy w stanie darzyć odpowiednią osobę.