*Szpital*
Diego
- Mam też dla was złą wiadomość - zaczął doktor.- Jaką ?! - spytaliśmy zdenerwowani.
- Czy wiedzieliście że wasza przyjaciółka ma cukrzycę ?
Kiedy to usłyszałem cały świat runął mi przed oczami. Moi przyjaciele musieli to zauważyć ponieważ pomogli mi usiąść, a Leon podał mi wodę, miło z jego strony.
Doktor klękną przede mną:
- Spokojnie, proszę się uspokoić. Może ktoś pomoże Panu dojść do domu ...
- Nie ! Nie ruszę się stąd dopóki nie zobaczę mojej dziewczyny !
- Diego ... - zaczęła Camila, no tak znów podniosłem głos.
- Przepraszam, jestem po prostu
- Zdenerwowany - dokończył za mnie lekarz.
- Tak, może nam Pan coś więcej powiedzieć ? Cukrzyca ? Czy jest bardzo źle ?
- Tak na prawdę stwierdziliśmy to przypadkowo
- Jak to przypadkowo ? - zapytał Maxi.
- Musieliśmy jej zrobić rutynowe badania w tym pobranie krwi, dzięki któremu stwierdziliśmy cukrzycę, ale musimy jeszcze przeprowadzić dokładniejsze pytania by stwierdzić w jakim stopniu zaawansowania jest. Nie zauważyliście może u niej ostatnio czegoś dziwnego ? - spojrzał na wszystkich. Tak naprawdę tylko ja widziałem co się z nią dzieję, ale nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
- Przepraszam - wstałem i wyszedłem ze szpitala.
Francesca
Chciałam za nim pójść ale Marco złapał mnie za ramię:- Fran, zostaw go. Sam musi to wszystko sobie ułożyć w głowie.
- Oby dał radę - po moich słowach zaczęliśmy jeszcze rozmawiać z lekarzem.
*Park*
Diego
Po dłuższym pałętaniu się po parku, usiadłem na schodach. Schodach z których widziałem ławkę na której opowiedziałem jej o życiu w Hiszpanii, drzewo przy którym usiedliśmy i zaśpiewałem jej Yo soy Asi, z oddali widziałem miejsce gdzie na siebie wpadliśmy w pierwszy dzień szkoły. Siedziałem na schodach z których spadła Violetta, a ja zaniosłem ją do szpitala, szpitala w którym teraz leżała.
Myślałem o wszystkich naszych wspólnie spędzonych chwilach: jak przez przypadek się spotkaliśmy gdy byłem pierwszy raz w Studio, jak niechcący na nią wpadłem po drodze w pierwszy dzień szkoły, kiedy ją nosiłem na barana, kiedy poszliśmy razem do chińskiej restauracji po naszym pierwszym pocałunku.
Ale i tak cały czas przechodzi mi to przez myśl ... tak bardzo ją kocham.
Nagle łza spłynęła mi po policzku, normalnie starałby mi ją Violetta, teraz niestety musiałem sobie poradzić sam, ale nie mogłem. Dałem się ponieść emocją.
Byłem zrozpaczony, przez myśli przechodziły mi same złe scenariusze. Po jakiś 15 minutach płaczu nagle w głowie zapaliło mi się światło i usłyszałem dwa słowa wypowiedziane kiedyś przeze mnie ,,Moja Viola''. Przecież ja teraz powinienem być przy niej, wspierać ją a ja tu siedzę. Musze do niej lecieć.
*Szpital*
Francesca
- Bez względy na wszystko, będziemy z tobą, rozumiesz ?
- Dziękuję - powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Violu, na pewno niedługo przyjdzie. On na prawdę się przejął - wtrąciła Cami z którą weszłam do pokoju w którym leżała nasza przyjaciółka.
- Mam nadzieję, ale jest jeszcze inna sprawa ... jego urodziny.
- No tak, jeśli chcesz my możemy się wszystkim zająć reszta tez pomoże, wiem ze chcesz by było to jego najlepsze urodziny.
- Tak właściwie mam już wszystko przemyślane i rozplanowane. Mogłybyście pójść do mnie do domu ? W moim pokoju w pierwszej szufladzie w biurku będzie leżeć koperta z napisem ,,Diego'' ...
- Okej wszystko jasne - przerwałyśmy jej. Właśnie miałyśmy wychodzić kiedy nas zawołała
- Dziewczyny ! Jeśli byście mogły otwórzcie też drugą kopertę z napisem ,,Tajne'' i wykonajcie wszystko co tam jest, będę wam bardzo wdzięczna.
- Nie ma sprawy Violu - odpowiedziałem.
- Tylko tej drugiej koperty nie pokazujcie nikomu, dobrze ? Tylko wy.
- Nie ma sprawy, wszystkim się zajmiemy. Odpoczywaj - odparła Camila, po czym wyszłyśmy z pokoju i zamknęłyśmy drzwi zostawiając Violę samą.
Przed salą czekała na nas reszta naszych przyjaciół:
- Jak się trzyma ? - spytał Federico.
- Możemy do niej wejść ? - spytał Leon.
- Chyba będzie lepiej jeśli damy jej się przespać, niech odpocznie. A czy ktoś zadzwonił już do jej taty ? - spytała Camila.
- Tak, już dawno, jest gdzieś poza miastem i postara się przyjechać jak najszybciej - odpowiedział Maxi.
- A ktoś wie co z Diego ? - spytałam.
W tej chwili ktoś wszedł na piętro na którym się znajdowaliśmy ...
Wszedłem na górę, spojrzenia moich przyjaciół momentalnie powędrowały na mnie. Podszedłem do nich bliżej.
- Przepraszam was wszystkich, mogę wejść do Violi ? - spytałem od razu.
- Tak, tylko uważaj bo może już spać - odezwała się jako pierwsza Francesca.
- Dzięki - otworzyłem lekko drzwi od pomieszczenia w którym znajdowała się Viola.
- Diego ... - zaczęła Cami.
- Tak ? - odwróciłem się w jej stronę.
- Jeśli chcesz mzoęmy na Ciebie poczekać.
- Nie musicie, serio. Idźcie już do domów i odpocznijcie. Ja poczekam z nią aż jej tata przyjedzie, bo ktoś go powiadomił, tak ?
- Tak, tak. Dobra to my idziemy, trzymaj się i ucałuj od nas Violette - powiedział Fede.
- Pewnie, do zobaczenia - powiedziałem i po cichu wszedłem do pokoju.
Fran miała rację, Viola spała. Podszedłem bliżej jej łóżka i usiadłem na fotelu obok. Przyglądałem się jej.
Była taka blada, podczepiona pod kroplówkę, zamknięta w krainie snów, a ja jako jej książę musiałem czuwać nad jej spokojnym snem. Chwyciłem ją delikatnie za rękę jeszcze się jej przyglądając. Po pewnym czasie patrząc tak na nią i mając w ręce jej zimną dłoń ... zasnąłem.
Przed salą czekała na nas reszta naszych przyjaciół:
- Jak się trzyma ? - spytał Federico.
- Możemy do niej wejść ? - spytał Leon.
- Chyba będzie lepiej jeśli damy jej się przespać, niech odpocznie. A czy ktoś zadzwonił już do jej taty ? - spytała Camila.
- Tak, już dawno, jest gdzieś poza miastem i postara się przyjechać jak najszybciej - odpowiedział Maxi.
- A ktoś wie co z Diego ? - spytałam.
W tej chwili ktoś wszedł na piętro na którym się znajdowaliśmy ...
Diego
W końcu dotarłem. To było pierwsze piętro. Po drodze spotkałem lekarza który zanim wyszedłem pytał czy nie zauważyliśmy ostatnio u Violetty czegoś dziwnego, opowiedziałem mu wszystko co działo się w minionym tygodniu.Wszedłem na górę, spojrzenia moich przyjaciół momentalnie powędrowały na mnie. Podszedłem do nich bliżej.
- Przepraszam was wszystkich, mogę wejść do Violi ? - spytałem od razu.
- Tak, tylko uważaj bo może już spać - odezwała się jako pierwsza Francesca.
- Dzięki - otworzyłem lekko drzwi od pomieszczenia w którym znajdowała się Viola.
- Diego ... - zaczęła Cami.
- Tak ? - odwróciłem się w jej stronę.
- Jeśli chcesz mzoęmy na Ciebie poczekać.
- Nie musicie, serio. Idźcie już do domów i odpocznijcie. Ja poczekam z nią aż jej tata przyjedzie, bo ktoś go powiadomił, tak ?
- Tak, tak. Dobra to my idziemy, trzymaj się i ucałuj od nas Violette - powiedział Fede.
- Pewnie, do zobaczenia - powiedziałem i po cichu wszedłem do pokoju.
Fran miała rację, Viola spała. Podszedłem bliżej jej łóżka i usiadłem na fotelu obok. Przyglądałem się jej.
Była taka blada, podczepiona pod kroplówkę, zamknięta w krainie snów, a ja jako jej książę musiałem czuwać nad jej spokojnym snem. Chwyciłem ją delikatnie za rękę jeszcze się jej przyglądając. Po pewnym czasie patrząc tak na nią i mając w ręce jej zimną dłoń ... zasnąłem.
*Godzinę później*
Violetta
Sen:
- Przed państwem, Violetta Castillo ! -przedstawił mnie prowadzący koncertu charytatywnego na którym miałam być główną atrakcją.
- Witaj Buenos Aires ! Jak się bawicie ? ! - krzyknęłam w stronę publiczności a oni odpowiedzieli mi głośnymi okrzykami.
Zaczęłam śpiewać:
Dime lo que quieras
y no me hagas llorar
No! Juegues conmigo
me haaaa.....
Muzyka wciąż leciała a ja nie mogłam wydać z siebie ani słowa. Próbowałam z całych śnił lecz nie mogłam. W końcu zatrzymali muzykę, a ja zostałam wybuczana i uciekłam ze sceny.
Za kulisami stał Diego do którego od razu podbiegłam się przytulić. Ten jednak mnie odepchnął.
- Coś się stało ? - ledwo wydusiłam to z siebie.
- Violetta, proszę cię ja niby miałabym być z taką osobą która została pośmiewiskiem i straciła głos ? Jeszcze jesteś chora. Z nami koniec - odpowiedział.
Chciałam coś odpowiedzieć, przecież on taki nie był, nie mógł mnie od tak zostawić. Nagle zniknął, wszystko zniknęło a ja zostałam sama. W czarnej pustce. Zaczęłam płakać, łzy zaczęły wylewać się ze mnie strumieniami.
- Violatta - usłyszałam czyiś głos. Lecz wciąż płakałam będą sama nie wiadomo gdzie.
- Violetta - usłyszałam znów ten sam głos który powiedział moje imię głośniej niż za pierwszym razem.
- Violetta obudź się !.
Zerwałam się z łóżka ze łzami w oczach. Spojrzałam na Diego siedzącego obok mnie i trzymającego moją rękę. Od razu się na niego rzuciłam co wywołało u mnie jeszcze większy płacz.
On nic nie powiedziałam, nie musiała ... sama jego obecność, jego dotyk i zapach sprawiały że czułam się bezpiecznie. Ty uwielbiałam i ceniłam w naszym związku: rozumieliśmy się bez słów. Wiedziała kiedy coś powiedzieć a kiedy zachować ciszę.
Przez 15 minut wypłakiwałam się w jego ramię, a jemu nie sprawiało to żadnego problemu, nadal była cisza.
On głaskał mnie delikatnie po głowie w geście bym się uspokoiła. W końcu zaczęłam powoli się od niego odsuwać łapiąc go za rękę.
Patrzyłam w jego piękne ciemne oczy, pierwszy się odezwał:
- Przepraszam.
- Za co ? - spytałam gdy ten starł łzę z mojego policzka.
- Za to że mnie przy tobie nie było, jak skończony idiota wyszedłem stąd, to na pewno przeze mnie teraz pła...
- Nie - przerwałam mu - Wiedziałam że wrócisz, rozumiem Cię, dziewczyny mi powiedziały jak zareagowałeś na wieść że mam ... że jestem chora. Zrobiłabym to samo.
- Co Ci się śniło ? - zapytał.
- Koszmar, ale ... nie istotny. Ciesze się że tu jesteś - musnęłam jego wargi.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam.
- Czy lekarze zrobili już badania ? Powiedzieli coś więcej ?
- Jeśli chodzi o moje gardło, to już wszystko wiesz. Jeśli chodzi o to drugie ...
- Tak ? - spytał.
- Na szczęście jest to cukrzyca pierwszego stopnia, jeśli będę przyjmowała leki zgodnie z zaleceniami i stosowała dietę mogę z tym żyć i właściwie w niczym nie będziemy mi to przeszkadzać. Po prostu muszę na siebie uważają - mówiłam to z lekkim uśmiechem na twarzy który również pojawił się u Diego.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - krzyknął i mocno mnie przytulił.
- Diego, zaraz będziemy mieć gorszy problem jak mnie udusisz - powiedziałam śmiejąc się.
- No dobra, dobra. Po prostu się cieszę i cieszy mnie to że dałem radę Cię rozweselić - wtedy drzwi od pokoju otworzyły się i do sali wszedł mój tata.
- Cześć tato - przywitałam go w wejściu.
- To ja zostawię was samych - powiedział mój chłopak wstając z krzesła i udając się za drzwi.
- Kochanie - zaczął tata całując mnie w policzek - Lekarze mi już wszystko powiedzieli, strasznie mi przykro, gdybym wcześniej coś zauważył.
- Nic nie szkodzi tatusiu.
- A jak ty się teraz czujesz ? Właśnie, a jak na koncercie ? Opowiadaj wszystko.
____________________________________________________________
W końcu skończyłam ! Kto się cieszy ?
Może przejdźmy do pytania: Jak wam się podobał rozdział ? + Wiem że trochę smutny, ale mini happy end jest, co nie ? :D
Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy
Uśmiech na mojej twarzy ? - Szybciej dodany rozdział :D
Przez 15 minut wypłakiwałam się w jego ramię, a jemu nie sprawiało to żadnego problemu, nadal była cisza.
On głaskał mnie delikatnie po głowie w geście bym się uspokoiła. W końcu zaczęłam powoli się od niego odsuwać łapiąc go za rękę.
Patrzyłam w jego piękne ciemne oczy, pierwszy się odezwał:
- Przepraszam.
- Za co ? - spytałam gdy ten starł łzę z mojego policzka.
- Za to że mnie przy tobie nie było, jak skończony idiota wyszedłem stąd, to na pewno przeze mnie teraz pła...
- Nie - przerwałam mu - Wiedziałam że wrócisz, rozumiem Cię, dziewczyny mi powiedziały jak zareagowałeś na wieść że mam ... że jestem chora. Zrobiłabym to samo.
- Co Ci się śniło ? - zapytał.
- Koszmar, ale ... nie istotny. Ciesze się że tu jesteś - musnęłam jego wargi.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam.
- Czy lekarze zrobili już badania ? Powiedzieli coś więcej ?
- Jeśli chodzi o moje gardło, to już wszystko wiesz. Jeśli chodzi o to drugie ...
- Tak ? - spytał.
- Na szczęście jest to cukrzyca pierwszego stopnia, jeśli będę przyjmowała leki zgodnie z zaleceniami i stosowała dietę mogę z tym żyć i właściwie w niczym nie będziemy mi to przeszkadzać. Po prostu muszę na siebie uważają - mówiłam to z lekkim uśmiechem na twarzy który również pojawił się u Diego.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - krzyknął i mocno mnie przytulił.
- Diego, zaraz będziemy mieć gorszy problem jak mnie udusisz - powiedziałam śmiejąc się.
- No dobra, dobra. Po prostu się cieszę i cieszy mnie to że dałem radę Cię rozweselić - wtedy drzwi od pokoju otworzyły się i do sali wszedł mój tata.
- Cześć tato - przywitałam go w wejściu.
- To ja zostawię was samych - powiedział mój chłopak wstając z krzesła i udając się za drzwi.
- Kochanie - zaczął tata całując mnie w policzek - Lekarze mi już wszystko powiedzieli, strasznie mi przykro, gdybym wcześniej coś zauważył.
- Nic nie szkodzi tatusiu.
- A jak ty się teraz czujesz ? Właśnie, a jak na koncercie ? Opowiadaj wszystko.
____________________________________________________________
W końcu skończyłam ! Kto się cieszy ?
Może przejdźmy do pytania: Jak wam się podobał rozdział ? + Wiem że trochę smutny, ale mini happy end jest, co nie ? :D
Czytasz ? - Komentujesz
Komentujesz ? - Uśmiech na mojej twarzy
Uśmiech na mojej twarzy ? - Szybciej dodany rozdział :D